- Należy mieć świadomość, że w sytuacji, gdy w Polsce 80 proc. energii wytwarza się z węgla, eksploatacja samochodu elektrycznego to przeniesienie emisji CO2 z rury wydechowej na komin elektrowni - mówi Węgrecki cytowany przez cire.pl. - Jedynie przejście na produkcję energii w OZE powala tego uniknąć. Z tego powodu, docelowo Orlen planuje produkcję wodoru w elektrolizerach z energii elektrycznej pochodzącej z OZE. Aktualnie spółka przygotowuje się do budowy pierwszego elektrolizera - dodał.
Orlen jest największym producentem wodoru w Polsce. Jest to jednak wodór przemysłowy, ze względu na koszty produkowany z gazu, traktowany przez niektóre państwa jako "szary" - obciążony śladem CO2. By nadawał się do zastosowania w transporcie, trzeba go oczyścić.
Koncern już ma już dwie takie stacje do tankowania wodorem w Niemczech, jest też po przetargu dotyczących budowy trzech w Czechach.
- Osobiście jestem bardziej przekonany do samochodów napędzanych wodorem, bo pamiętajmy że są to również samochody elektryczne, w których źródłem energii zamiast akumulatora jest ogniwo wodorowe. Od klasycznego samochodu elektrycznego różnią się przede wszystkim zasięgiem. Samochody zasilane wodorem produkowane przez Toyotę mają zasięg 500 - 700 km. Jeżeli chodzi o autobusy dalekobieżne i samochody ciężarowe, ze względu na zasięg, klasyczny napęd elektryczny praktycznie nie może być zastosowany - powiedział Józef Węgrecki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl