Jedną z pierwszych konsekwencji rosyjskiej agresji na Ukrainę było zawieszenie przez europejskie linie lotnicze rejsów do i z Rosji oraz rezygnacja z przelotów nad jej terytorium. Tak zwane Polar Routes prowadzące nad Syberią to najkrótsze trasy łączące Europę Zachodnią i Daleki Wschód. Według danych ICAO z tytułu opłat za przeloty nad jej terytorium Rosja w 2019 r. zarobiła 1,7 mld dol. Więcej niż jakiekolwiek inne państwo na świecie.
Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) reprezentuje interesy ponad 290 linii lotniczych z całego świata. Podczas odbywającej się w Genewie konferencji Willie Walsh, dyrektor generalny IATA i były szef British Airways, był dopytywany przez dziennikarzy o perspektywę ponownego otwarcia rosyjskiej przestrzeni powietrznej dla europejskich linii lotniczych po zakończeniu wojny w Ukrainie.
Według Walsha dotychczas skutki zamknięcia rosyjskiej przestrzeni powietrznej nie uderzyły znacząco w europejskich przewoźników. Tylko dlatego, że ruch lotniczy między Zachodem i Wschodem wciąż jest mniejszy niż przed pandemią, nawet o 40-50 proc. Powód? Chińska polityka "zero covid" opierająca się na surowych restrykcjach i niemal szczelnym zamknięciu granic. Wyjątkiem są linie lotnicze Finnair, które budowały swoją przewagę konkurencyjną właśnie na najkrótszych trasach do i z Azji przez swój hub w Helsinkach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Będzie ponowne otwarcie nieba nad Rosją?
Jednak Państwo Środka powoli łagodzi te obostrzenia i - zdaniem Walsha - sytuacja już wkrótce może się zmienić, a wówczas problem stanie się bardziej odczuwalny w szerszej skali.
Wszyscy chcemy, aby wojna się skończyła. Musimy zacząć przygotowywać się na ponowne otwarcie przestrzeni powietrznej nad Rosją dla przelotów, bo wraz z otwarciem się rynku chińskiego zauważalny będzie wzrost liczby połączeń między Europą i Azją - powiedział Willie Walsh.
Walsh kilkukrotnie stwierdził, że rezygnacja z przelotów nad terytorium Rosji "nie była elementem sankcji", ale skutkiem zamknięcia rosyjskiej przestrzeni powietrznej w odwecie za wpisanie tamtejszych przewoźników na czarną listę w Unii Europejskiej. To de facto odebrało im możliwość latania do, z i nad sporą częścią Europy. Rosja wprowadziła analogiczny zakaz na zasadzie "wzajemności".
Przypomnijmy, że oprócz wpisania rosyjskich przewoźników na czarną listę, prezes Aeroflotu Michaił Polubojarinov w marcu tego roku został "wyproszony" z rady dyrektorów IATA.
- Pytaniem będzie, gdy wojna już się skończy, jak szybko wrócimy do normalności. Komisja Europejska podkreślała, że nałożyła zakaz na gruncie kwestii bezpieczeństwa dotyczących rosyjskich przewoźników latających do Europy. I to Komisja Europejska zdecyduje, jakie wymogi będą musieli spełnić, by ten zakaz mógł zostać zdjęty - stwierdził Walsh. Miałoby to dać impuls do - ponownie na zasadzie wzajemności - zdjęcia przez Rosję zakazu dla europejskich linii lotniczych.
- Musimy zacząć patrzeć w przyszłość - dodał Walsh.
Rosja nawet dziś nie została całkowicie odcięta od świata
Walsh dopytywany był przez dziennikarzy również o kwestię zaufania społecznego do ponownych przelotów nad terytorium Rosji, nawet już po zakończeniu wojny z Ukrainą.
Pasażerowie latają nad terytorium Rosji również dziś. To nie tylko samoloty chińskich przewoźników, ale też Turkish Airlines czy linii lotniczych z Zatoki Perskiej. Trzeba to powiedzieć jasno - odpowiedział Walsh.
Sztandarowym przykładem europejskiego (choć spoza UE) przewoźnika kontynuującego regularne loty do i z Rosji są linie lotnicze Air Serbia. Wznowienie połączeń między Abu Dhabi i Moskwą zapowiedział latem tego roku Wizz Air (a konkretniej: jego spółka zależna w Emiratach Arabskich). Po fali krytyki i nawoływaniu do bojkotu przewoźnik wycofał się z decyzji. Jako powód podano "ograniczenia łańcuchów dostaw w branży".
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl