"Nasz burmistrz planuje emisję obligacji miejskich na kwotę 16 mln zł. W teorii byłoby to klasyczne delewarowanie zadłużenia, ale w praktyce tak nie będzie, gdyż nawet nie mniejsza część, ale ponad połowa uzyskanych środków ma zostać przeznaczona na pokrycie deficytu. Bieżącego deficytu" – napisał na swoim Facebooku radny Nowego Dworu Mazowieckiego Marcin Ozdarski.
W rozmowie z money.pl radny Ozdarski mówi, że burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego Jacek Kowalski poinformował o tym, że wyemituje obligacje komunalne na nadzwyczajnej sesji, w środku lata. Nie było przy tym żadnej merytorycznej dyskusji.
– W jak ciężkiej sytuacji jest budżet miasta, skoro 7 mln zł ma być przeznaczonych na spłatę zaciągniętych kredytów, a 9 mln zł na pokrycie bieżącego deficytu? – pyta retorycznie nasz rozmówca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak odpowiada Anna Palczowska, skarbnik Nowego Dworu Mazowieckiego, faktycznie: 7 mln zł to spłata wcześniej zaciągniętych kredytów (o ponad milion złotych wzrosła w stosunku do planowanych kwot w budżecie obsługa kredytu z powodu rosnących stóp kredytowych), ale 9 mln zł to wydatki na sfinansowanie deficytu, ale związanego z planowanymi wydatkami inwestycyjnymi, a nie ze spłatą bieżących zobowiązań.
Zdaniem radnego Ozdarskiego finanse Nowego Dworu Mazowieckiego są w opłakanym stanie, a burmistrz, zamiast zaciskać pasa i szukać oszczędności, gdzie to tylko możliwe, zwiększa dług, który będą spłacać kolejne pokolenia mieszkańców.
Jak zauważa radny Ozdarski, obligacje mają bardzo długi termin wykupu (emisja podzielona jest na transze, z których pierwsza ma datę wykupu w 2028 r., a ostatnia na 2041 r.) oraz zmienne oprocentowanie, równe stawce WIBOR6M (aktualnie 7,30 proc.).
Do tego dochodzi jeszcze prowizja dla prowadzącego emisję (wynosi ona od 0,5 do 1,5 proc. wartości emisji). – Czy wobec takich kosztów gra jest warta świeczki? – pyta retorycznie radny.
Zmierzanie w kierunku parabanku?
– Emisja obligacji z długim terminem wykupu z pewnością wydłuży okres spłaty zadłużenia miasta i przesunie płatności w czasie – uważa Marek Zuber, ekonomista, analityk rynków finansowych, ekspert i doradca finansowy, ale zastrzega, że jeśli ma ona na celu tylko ugaszenie pożaru, jakim jest brak środków na spłatę miesięcznych rat kredytów, a nie ma przy tym informacji, skąd miasto weźmie pieniądze na przyszłe kupony do obligacji, to Nowy Dwór Mazowiecki kroczy w kierunku parabankowości.
Podobnego zdania jest również Piotr Soroczyński, główny analityk Krajowej Izby Gospodarczej i były wiceminister finansów. Uważa on, że emisje ze zmienną stopą WIBOR są obarczone ryzykiem i mogą skończyć się przyrostem zadłużenia, zamiast jego redukcją.
– Chociaż to mało prawdopodobne, by miasto upadło, to może skończyć się to jak spłacanie pożyczki bankowej chwilówkami – ostrzega Soroczyński.
Samorządy w spirali długów
Nowy Dwór Mazowiecki nie jest jedynym samorządem w Polsce, który "ratuje się" obligacjami. W Krakowie deficyt budżetowy wynosi obecnie już 1,057 mld zł. Tam miasto także zaplanowało emisję obligacji na kwotę 678 mln zł.
"Środki uzyskane z emisji obligacji zostaną przeznaczone na spłatę wcześniej zaciągniętych zobowiązań z tytułu emisji obligacji, zaciągniętych kredytów i pożyczek oraz na finansowanie części planowanego deficytu budżetu" – czytamy w komunikacie prasowym biura prasowego UMK.
Najtrudniejsza sytuacja finansowa jest jednak w powiatach, które nie mają własnych dochodów.
W przeciwieństwie do gmin, powiaty nie są wyposażone w prawo nakładania podatków lokalnych. Ich finansowanie oparte jest w większości na transferach z budżetu centralnego. Szacuje się, że dotacje i subwencje stanowią ok. 70 proc. dochodów powiatów. Pozostałe dochody to udziały w PIT i CIT, które przez zmiany podatkowe (m.in. Polski Ład) bardzo spadły.
W piśmie do wiceministra finansów Sebastiana Skuzy, Związek Powiatów Polskich (ZPP) prosi, by resort finansów zawiesił w stosunku do powiatów stosowanie reguły ostrożnościowej zawartej w ustawie o finansach publicznych, tak by samorządy mogły się zadłużać ponad limity ustawowe.
W przeciwnym razie nie będzie środków na ogrzewanie i oświetlenie placówek oświatowych czy powiatowych szpitali, które są w bardzo złej sytuacji finansowej.
ZPP zaznacza, że gdyby resort nie zgodził się zawiesić reguły ostrożnościowej – proszą o pilny transfer w kwocie 8 mld zł.
Jak dowiadujemy się od Marka Wójcika ze Związku Miast Polskich, sytuacja finansowa wielu samorządów jest fatalna, chwytają się każdego sposobu, by spiąć wydatki bieżące z dochodami. Na pokrycie wydatków bieżących samorządom zabraknie już ok. 20-30 mld zł. Kolejne kilkanaście miliardów to nieprzewidziane w budżetach rosnące raty kredytów.
Zdaniem skarbnika Bydgoszczy Piotra Tomaszewskiego problemy finansowe samorządów to efekt "pracy" obecnego rządu PiS.
Jak przypomina skarbnik w 2019 r. wprowadzono ustawę zmniejszającą wartość udziału samorządu w dochodach z PIT. - Efektem tego w bydgoskim budżecie było zmniejszenie dochodów z tytułu PIT o ponad 50 mln zł w stosunku do wartości oczekiwanej – przypomina Tomaszewski.
Dodaje, że w związku z powyższym nadwyżka operacyjna miasta uległa obniżeniu z 292 mln zł do 207 mln zł (dodatkowe obniżenie wyniku z tytułu pandemii).
W 2021 roku przyjęto z kolei ustawy Polski Ład, w wyniku którego dochody z tytułu PIT uległy kolejnemu obniżeniu w stosunku do wartości spodziewanej o ok. 140 mln zł. A następnie wprowadzono tzw. regułę stabilizującą dochody samorządów.
– Polega ona na tym, że Minister Finansów w październiku 2021 roku określił, ile dochodów z PIT w 2022 roku dostanie Bydgoszcz i 1/12 tej kwoty wpłynie do budżetu miasta niezależnie od realnie płaconego podatku przez podatników – wyjaśnia skarbnik.
Do 2021 roku wpływy do budżetu miasta odpowiadały realnie płaconym podatkom przez podatników, a Minister Finansów jedynie prognozował dochody – w sposób niewiążący dla samorządów.
Efekt tej regulacji? – Minister zaplanował, że Bydgoszcz dostanie w 2022 roku 14 proc. podatku PIT mniej niż w 2021 roku. Oznacza to kolejny ubytek dochodów o 150 mln zł – ocenia Tomaszewski.
Jak podkreśla nasz rozmówca, pogarszająca się sytuacja samorządów ma już swoje odbicie w ocenach zdolności kredytowej. Agencje ratingowe ją obniżają.
– Wystarczy powiedzieć, że nadwyżka operacyjna Bydgoszczy z 292 mln zł, czyli stabilnego poziomu budowanego od lat, spadła obecnie do wartości minus 7 mln zł. To oznacza, że wartość dochodów bieżących nie starcza na pokrycie wydatków bieżących – przyznaje skarbnik.
Dodaje, że pieniędzy nie starcza również na spłatę kredytów.
Stąd coraz częstsze w samorządach szukanie finansowania bankowego nie dla inwestycji, a na pokrycie zobowiązań - m.in poprzez emisję obligacji komunalnych.
Trend ten potwierdzają również dane największego lidera prowadzącego emisje komunalnych obligacji – banku PKO BP. Samorządy wyraźnie zwiększyły liczbę i wartość postępowań konkursowych dotyczących wyboru organizatora emisji obligacji.
– Poziom ubytku w dochodach jest tak duży, że nie ma już możliwości wprowadzenia oszczędności wystarczających do naprawienia sytuacji. Szczególnie w warunkach 16 proc. inflacji – kwituje samorządowiec z Bydgoszczy.
Katarzyna Bartman, dziennikarka money.pl