W czerwcu Główny Urząd Statystyczny podał, że na koniec 2022 r. w Polsce funkcjonowały 254 zakłady lecznictwa uzdrowiskowego, które w ciągu roku przyjęły prawie 820 tys. kuracjuszy, w tym 742 tys. leczonych stacjonarnie. W czasie pandemii COVID-19 leczenie w sanatoriach i uzdrowiskach było zawieszone. Później je wznowiono, początkowo wymagano jednak m.in. negatywnego wyniku testu na koronawirusa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sanatorium na własną rękę. Oto ile kosztuje doba
Ciechocinek, Nałęczów czy Kudowa-Zdrój teraz znów tętnią życiem, jednak nie wynika to wyłącznie ze zniesienia pandemicznych obostrzeń. Na turnus można dostać się na kilka, wciąż względnie tanich, sposobów.
Korzystanie z sanatorium nie jest uzależnione wyłącznie od uzyskania skierowania z NFZ czy ZUS-u. Na turnus możemy udać się na własną rękę, jednak wówczas pobyt będzie pełnopłatny. Dostępność miejsc w placówkach można sprawdzić za pomocą specjalnej wyszukiwarki na stronie NFZ.
W tym roku za prywatny pobyt w sanatorium trzeba zapłacić w granicach 150-350 zł za dobę. Koszt zależy od oferty placówki, standardu zakwaterowania, długości pobytu i sezonu. W cenie zawarty jest nocleg, wyżywienie, zabiegi i opieka medyczna. Najtańsze są pokoje wieloosobowe w terminie od października do maja.
Skierowanie do sanatorium. Od lipca tylko online
Natomiast na pobyt w ramach oferty NFZ kwalifikuje lekarz ubezpieczenia zdrowotnego. Wystawia on skierowanie na leczenie albo rehabilitację uzdrowiskową m.in. na podstawie wywiadu i aktualnych wyników badań.
Następnie skierowanie drogą elektroniczną trafia do właściwego wojewódzkiego oddziału NFZ. Od 1 lipca pacjent nie musi pilnować terminów i przynosić papierowego wydruku skierowania do oddziału.
Po medycznej weryfikacji skierowania, w przypadku zatwierdzenia, Fundusz przydziela pacjentowi uzdrowisko, wskazuje rodzaj leczenia i datę jego rozpoczęcia. Po złożeniu wniosku o skierowanie, czas oczekiwania na leczenie sanatoryjne wynosi zazwyczaj ok. 18 miesięcy, a na leczenie szpitalne dorosłych - do trzech miesięcy.
Trzeba mieć świadomość, że sanatorium "na NFZ" nie jest całkowicie bezpłatne. Zapłacić trzeba m.in. za zakwaterowanie. Ceny sięgają nawet 40 zł za dobę, w zależności od sezonu, długości pobytu i standardu ośrodka. Stawki ustala minister zdrowia.
Z opłat zwolnione są m.in. osoby niepełnoletnie oraz te, które nie ukończyły 26. roku życia i mają status studenta, osoby posiadające orzeczenie o niepełnosprawności, a także pracownicy zakładów, które stosowały w produkcji azbest. Do tego dochodzi pokrycie kosztów dojazdu oraz - częściowo - wyżywienia.
Do placówki trzeba dostać się we własnym zakresie. Można wziąć ze sobą osobę towarzyszącą, ale będzie ona musiała w pełni pokryć koszt swojego pobytu. Wyjątkiem są dzieci w wieku 3-6 lat. Przed wyjazdem warto zwrócić uwagę także na dodatkowe koszty. A tych, w przypadku niektórych sanatoriów i uzdrowisk, jest co niemiara.
Dodatkowe opłaty w sanatoriach. W cenniku telewizor, lodówka czy żelazko
Przepisy mówią, że zakład lecznictwa uzdrowiskowego nie może nakładać na kuracjuszy innych opłat poza wymienionymi w rozporządzeniu resortu zdrowia z 2013 r. Uzdrowiska wykorzystują jednak lukę, która pozwala im podjąć uchwałę o dobrowolnej opłacie np. za wypożyczenie żelazka, telewizora czy czajnika i uwzględnić ją w regulaminie placówki.
Za przykład niech posłuży popularne sanatorium MSWiA "Orion" w Ciechocinku, w którym musimy uiścić m.in. opłatę uzdrowiskową (5,20 zł za dzień), opłatę za wypożyczenie telewizora (99 zł za 21-dniowy pobyt), wypożyczenie czajnika (15 zł), wypożyczenie lodówki (40 zł za 1 tydzień) czy wymianę pościeli (20 zł). Dla porównania, Uzdrowisko "Solanki" w Inowrocławiu za wypożyczenie czajnika pobiera 12 zł, za wymianę pościeli 15 zł, a za korzystanie z telewizora w pokoju jednoosobowym 70 zł.
Trzeba jednak podkreślić, że adnotację o pobieraniu dodatkowych opłat za wybrane usługi w swoich wewnętrznych regulaminach umieszcza większość sanatoriów i uzdrowisk w Polsce.
"Na NFZ" jest więc taniej, ale nie zupełnie bezpłatnie. Niektórym pacjentom dodatkowe wydatki doskwierają, inni zdążyli się przyzwyczaić.
Wiadomo, że wiele zależy od tego, co kto preferuje. Jedni nie chcą telewizora, bo wolą spędzić czas inaczej. Jednak dla pozostałych taki skumulowany wydatek za cały pobyt może być bolesny - mówi money.pl pan Wojciech, który jesienią ubiegłego roku dostał skierowanie na trzytygodniowy pobyt w uzdrowisku w Nałęczowie.
Jak mówi, dodatkowe koszty go nie przerażają, choć obawia się ich wzrostu w przyszłości.
Ministerstwo rezygnuje z reformy uzdrowisk
Obawy kuracjuszy mogły budzić zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia dotyczące reformy uzdrowisk. Rok temu minister Adam Niedzielski po raz pierwszy sygnalizował, że resort pracuje nad zmianą zasad przyjmowania pacjentów do sanatoriów. Kuracjusze mieliby sami wybierać miejsce, do którego chcą wyjechać, a sanatoria miałyby konkurować ze sobą pod względem oferty, infrastruktury i cen.
Związkowcy i organizacje uzdrowiskowe biły na alarm, przekonując, że po "uwolnieniu" opłat sanatoria przypominałyby hotele rywalizujące ze sobą na rynkowych zasadach. Wszystko to kosztem pacjentów, którzy musieliby mierzyć się z wyższymi cenami. - Jeśli reforma wejdzie w życie, bardzo dużej części pacjentów nie będzie stać na wyjazd do sanatoriów. Każdy ośrodek, do którego będzie dużo chętnych, będzie podnosił ceny - mówił w rozmowie z portalem prawo.pl dr Waldemar Krupa, prezes Izby Gospodarczej Uzdrowiska Polskie.
Wszystko wskazuje jednak na to, że ministerstwo wycofało się z wprowadzenia zmian. "Obecnie w resorcie zdrowia nie są prowadzone prace związane z reformą lecznictwa uzdrowiskowego" - informuje nas biura prasowe resortu.
Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl