Arabia Saudyjska zapowiedziała zmniejszenie wydobycia o dodatkowy milion baryłek dziennie. Cięcia zaczną się od lipca. To oznacza najniższy poziom produkcji w tym kraju od kilku lat - donosi Bloomberg.
Sadowie jako jedyni w kartelu OPEC+ zdecydowali się na dodatkową redukcję. Poświęcili swój udział w rynku dla podbicia cen na światowych rynkach. Po tej decyzji ropa podrożała o prawie o 5 proc. Ostatecznie ceny, po skoku do blisko 79 dol. za baryłkę, ulokowały się w poniedziałek rano w okolicy 77 dol.
Saudowie chcą podbić cenę po drastycznych spadkach sięgających ponad 25 proc. w stosunku do zeszłorocznych szczytów, będących wynikiem obaw przed recesją i większej niż oczekiwano dostępności surowca.
Saudyjski minister energii książę Abdulaziz bin Salman powiedział, że "zrobi wszystko, co konieczne, aby przywrócić stabilność na tym rynku".
Brak jedności w OPEC+
Rozmowy na szczycie OPEC+ nie były łatwe. Saudowie zostali osamotnieni w kartelu składającym się z 23 krajów. Pozostali członkowie nie zaproponowali żadnych dodatkowych działań. Zobowiązali się jedynie do utrzymania istniejących poziomów wydobycia do końca 2024 r.
Kartel wewnętrznie jest podzielony, a kolejne kraje wyłamują się z ustaleń. Rosja już wcześniej załamała ustalenia wielkości wydobycia, co spotkało się z reakcją Arabii Saudyjskiej.
Rosja nielojalna wobec kartelu
Kreml robi co może, aby utrzymać przychody z ropy na stałym poziomie. Zalewa więc Azję tanim surowcem. W związku z tym również Saudowie zmuszeni zostali do wprowadzania zniżek.
Na niedzielnym szczycie OPEC+ Moskwa ponownie nie zobowiązała się do dalszego ograniczania produkcji, a Zjednoczone Emiraty Arabskie zapewniły sobie wyższą kwotę produkcji na przyszły rok.