Agencja Blomberga, powołując się na anonimowe źródła, podała, że saudyjskie Ministerstwo Finansów przestrzega Zachód przed przejęciem rosyjskich oszczędności zgromadzonych na europejskich kontach. Gdyby do tego doszło, Saudowie mieliby rozpocząć wyprzedaż europejskich obligacji.
Decyzja o tym, co zrobić z rosyjskimi pieniędzmi, jest w rękach G7. Po inwazji na Ukrainę zostały one zamrożone - Rosja nie może z nich korzystać. Stany Zjednoczone naciskają jednak, by ostatecznie pozbawić Kreml tych aktywów, których wartość szacuje się na ok. 260-300 mld dol.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Saudyjski resort finansów oficjalnie zaprzeczył doniesieniom Bloomberga. Twierdzi, że "żadne takie groźby nie zostały wystosowane". Agencja zapewnia jednak, że nieoficjalnie Arabia Saudyjska przedstawiła swoje stanowisko przed niedawnymi obradami G7. To właśnie podczas tego spotkania dyskutowano nad losem zablokowanych rosyjskich funduszy.
Przywódcy państw G7 na czerwcowym szczycie zadecydowali, że przekażą Ukrainie 50 mld dol. z zysków zamrożonych w UE i krajach G7 rosyjskich aktywów.
Nie tylko Arabia Saudyjska ma zastrzeżenia wobec planów konfiskaty rosyjskich aktywów. Chiny i Indonezja również naciskały na UE, aby powstrzymała się od przejmowania tych środków, obawiając się precedensu.
Według Bloomberga G7 boi się, że inne kraje mogłyby pójść w ślady Saudów i również zacząć sprzedawać europejskie obligacje. Konsekwencje takich decyzji trudno ocenić, ale z pewnością mogłyby one wpłynąć na kursy walut i obligacji.
Ruch bez precedensu
Przypomnijmy od czego się zaczęło: po wybuchu wojny w Ukrainie w 2022 r. grupa G7 (Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Włochy, Kanada i Japonia) zamroziła rosyjskie aktywa finansowe o wartości ok. 300 mld dol.
Chodzi o aktywa, głównie w postaci walut i obligacji rządowych, przechowywane w bankach poza Rosją. Ich zamrożenie miało wywrzeć presję na Rosję i wesprzeć Ukrainę w jej walce.
Ryzykowna konfiskata
Piotr Kuczyński, analityk Domu Inwestycyjnego Xelion, w rozmowie z money.pl potwierdza, że Saudowie - grożąc Europie wyprzedażą obligacji - ma potencjalnie mocne argumenty. Chodzi bowiem o papiery warte około 300 mld zł.
- To najpewniej jest tylko pogróżka, której Arabia Saudyjska by nie wypełniła. Ale pewności co to tego nie ma. I właśnie o ten brak pewności chodzi - wyjaśnia.
Państwa takie jak Arabia Saudyjska, Chiny czy RPA słusznie zaczęły się obawiać, że konfiskata depozytów bez wyroku sądowego może i je spotkać, jeśli narażą się UE czy USA. Dlatego skonfiskowanie środków Rosji byłoby bardzo ryzykowne - tłumaczy ekspert.
Bartosz Sawicki, analityk fintechu Cinkciarz.pl, w rozmowie z money.pl wskazuje, że temat skutków ewentualnego ograniczenia ekspozycji na obligacje USA przez Chiny powraca niczym bumerang od lat.
- Teraz pojawiają się pogłoski, że Arabia Saudyjska może użyć możliwości wyprzedaży papierów skarbowych państw UE. Pogłoski te należy interpretować raczej w kategoriach emanacji rosnących ambicji dyplomatycznych, niż realnego scenariusza mogącego wstrząsnąć globalnymi rynkami - ocenia ekspert.
Państwa takie jak Chiny i Arabia Saudyjska niejako skazane są na aktywa denominowane w dolarach i euro. Nie mają względem nich realnej alternatywy. W tym drugim przypadku zasadne może być także pytanie, czy zgromadzono aktywa o wystarczającej wartości, by zdestabilizować duże i płynne rynki europejskich obligacji - dodaje Sawicki.
Przyznaje, że nieco inaczej może być w przypadku trwałych napięć lub kryzysów. - Wtedy siła takich argumentów jak wyprzedaż długu będzie rosnąć. W newralgicznym położeniu znalazł się ostatnio francuski rynek długu i - według doniesień Bloomberga - to jego miał dotyczyć saudyjski szantaż - stwierdza ekspert Cinckiarz.pl.
Dodaje przy tym, że wizja uzyskania przez Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen absolutnej większości w ostatnich wyborach parlamentarnych wystraszyła inwestorów.
- W rezultacie francuski dług przeceniono. Przejściowo różnica rentowności dziesięcioletnich papierów Francji i Niemiec wypchnięta została do przeszło 85 punktów bazowych, poziomu nienotowanego od europejskiego kryzysu zadłużeniowego. Uderzyło to w euro, a rykoszetem także w złotego. Nie były to jednak na tyle silne zawirowania, by mieć długofalowy wpływ na notowania walut, przede wszystkim złotego - tłumaczy Bartosz Sawicki.
- Ewentualne konsekwencje spełnienia groźby przez Arabię Saudyjską jest jednak zbyt trudne do oszacowania, bo to sytuacja bez precedensu - dodaje.
Zachód sięgnął jedynie po odsetki
W obliczu nacisków Unia Europejska ostatecznie przyjęła w czerwcu wspomniany plan wykorzystania zysków z zamrożonych rosyjskich aktywów do sfinansowania pomocy wojskowej dla Ukrainy. Był to kompromis między całkowitą konfiskatą środków a pozostawieniem ich nietkniętych.
Warto zauważyć, że Arabia Saudyjska, mimo bliskich relacji z Moskwą, stara się również budować więzi z Kijowem. W czerwcu kraj ten niespodziewanie gościł prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, a w sierpniu 2023 roku zorganizował szczyt pokojowy poświęcony Ukrainie, na który Rosja nie została zaproszona. Te działania wskazują na złożoność saudyjskiej polityki zagranicznej i chęć utrzymania równowagi między różnymi stronami konfliktu.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl