Jens Stoltenberg powiedział, że państwa Sojuszu "w tym tygodniu podpiszą wspólne zobowiązanie dotyczące przemysłu zbrojeniowego, obiecując większe i mądrzejsze wydatki na zakup sprzętu wojskowego", by producenci uzbrojenia w krajach NATO stał się "silniejszy, bardziej innowacyjny i zdolny do produkcji na wielką skalę".
Deklaracja, jak zapowiedział norweski polityk, ma zawierać trzy główne elementy: zobowiązanie do zwiększenia wydatków na zbrojenia, do "wydawania lepiej poprzez wydawanie razem" oraz do współpracy z przemysłami obronnymi w Ukrainie i czwórce państw partnerskich NATO: Japonii, Korei Południowej, Australii i Nowej Zelandii.
Sekretarz generalny NATO podkreślił, że sojusznicy muszą mądrzej podchodzić do wydatków zbrojeniowych, podejmując wspólne projekty i wspólne zakupy, które umożliwią podpisywanie długoterminowych kontraktów na większą skalę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dobre i złe przykłady w NATO
Jako dobry przykład współpracy zakupowej w NATO Jens Stoltenberg podał m.in. program myśliwców F-35, które produkowane są nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale również w ośmiu innych państwach Sojuszu.
Stoltenberg poinformował ponadto, że NATO-wska agencja NSPA, zajmująca się zakupami zbrojeniowymi, w ubiegłym roku podpisała kontrakty na amunicję o wartości 11 mld dol., a we wtorek na zakup rakiet przeciwlotniczych Stinger za 700 mln dol.
Norweg wskazał też zły przykład. W tym kontekście wskazał, że produkowane w Holandii pociski artyleryjskie podstawowego NATO-wskiego kalibru 155 mm nie są kompatybilne z produkowanymi w Niemczech haubicami 155 mm.
- To jest przeciwieństwo interoperacyjności i tego, co chcemy osiągnąć - zaznaczył Stoltenberg, którego w październiku zastąpi na stanowisku premier Holandii Mark Rutte.