Hangary, które zajmowała firma Linetech są zamknięte od 5 kwietnia. "W środku został samolot Lufthansy, którego serwisu nie udało się skończyć przed zamknięciem hangaru" - dodaje rzeszowska "Gazeta Wyborcza".
Media zaznaczają, że pracownicy nie otrzymywali wynagrodzenia nawet przez kilka miesięcy, a sama firma ma zaległości wobec lotniska. Innego zdania jest Piotr Kaczor z firmy Avia, do której należy Linetech.
Chodzi o miliony złotych
- Całkowitą winę za to ponosi rzeszowskie lotnisko - ocenił Kaczor w rozmowie z "GW". Jego zdaniem to port lotniczy nie wywiązał się ze swoich zobowiązań. "Ma to związek, z nadpłatami, jakich miała dokonać spółka na rzecz lotniska" - czytamy.
Ponadto Linetech miał wstrzymać prace, gdyż personel lotniska zabrał serwisantom przepustki. Kaczor zaznaczył, że zablokowano przegląd wspomnianego samolotu Lufthansy, co ma być "niezgodne z jakimikolwiek przepisami lotniczymi".
Port lotniczy odpowiada, że to "absurd" i umowa z Linetechem po prostu wygasła. "Pełną odpowiedzialność za nieprzygotowanie spółki Linetech do opuszczenia hangarów należących do Portu Lotniczego Rzeszów-Jasionka, nieuregulowanie spraw pracowniczych oraz niedokończenie remontu statku powietrznego ponosi tylko i wyłącznie zarząd spółki Linetech" - napisało lotnisku w oświadczeniu wysłanym "GW".
Dodano, że to firma Linetech ma zobowiązania wobec lotniska, a nie na odwrót. Mowa o milionach złotych. Nową firmą odpowiedzialną za serwis będzie LOTAMS, która buduje hangar o powierzchni 13 tys. m kw.