„Ujawniamy!! Skąd bierze się zepsute jedzenie w supermarketach? Kilka dni temu AGROunia ujawniła zepsute mięso w Lidlu, kilka tygodni wcześniej nagraliśmy ten film przed jedną z warszawskich Biedronek. Po jego obejrzeniu będziesz wiedzieć, dlaczego tak często żywność w supermarketach jest zepsuta” – tak brzmi fragment opisu tego nagrania.
Michał Kołodziejczak, lider Agrounii, pokazuje w nim tył sklepu sklepu Biedronka w centrum Warszawy.
Na filmie widać zgrzewki z wodą mineralną, opakowania z pasztetami, majonezem, czekoladą czy pieczywem. Szef AgroUnii twierdzi, że to wszystko stoi "pod chmurką”, na słońcu, a powinno w chłodnym, sklepowym magazynie.
– Gdy pokazaliśmy zepsutą szynkę z Lidla, zawaliliście nas dziesiątkami zdjęć zepsutej szynki z Lidla – mówi Kołodziejczak podczas filmu zamieszczonego we wtorek na Facebooku. – Z naszego nagrania dowiecie się, dlaczego tak jest - twierdzi.
Lider Agrounii uważa, że to, co w nim pokazał, nie dzieje się z winy szeregowych pracowników, ale jest problemem systemowym. Obciąża odpowiedzialnością zarząd sieci, który "nie radzi sobie z obrotem, który wykręca”, "nie radzi sobie z tak dużą liczbą sklepów”.
- To odbywa się kosztem zwykłych ludzi, bo ja nie czuję się bezpiecznie, widząc zaplecze sklepu w centrum Warszawy, gdzie wszystko powinno być przykładne, powinno być wzorem - ocenia Kołodziejczak. - A tu jest bałagan większy niż w chlewni, tu jest bałagan, syf, kiła i mogiła - stwierdza.
Rolniczy działacz podkreśla, że "Sanepid nigdy nie dopuściłby do takich sytuacji w małych sklepach".
- Na rolników, producentów, na małe sklepy nakłada się kolejne wymogi, z którymi oni muszą sobie poradzić, a nie kontroluje się tych, którzy mają 25 proc. rynku - oburza się Kołodziejczak.
- Małego, biednego się męczy, a na tych dużych przymyka oko. Państwo przymyka oko, media przymykają oko, ale najbardziej dziwi mnie bierność urzędników, którzy nic z tym nie robią - dodaje.
„Dlaczego tacy GIGANCI jak Lidl czy BIEDRONKA czują się bezkarnie? Podczas gdy mały sklep za takie przewinienia zostałby zrujnowany…” – takim retorycznym pytaniem kończy się opis filmiku Agrounii opublikowany we wtorek na Facebooku.
Po publikacji filmiku AgroUnii wysłaliśmy pytania do Biedronki. Oto jej odpowiedź: „Absolutnie priorytetowo podchodzimy w naszej działalności operacyjnej do kwestii jakości i bezpieczeństwa żywności, a tym samym do utrzymania niezbędnego ciągu chłodniczego produktów. W tej konkretnej sytuacji nagranie zostało wykonane blisko dwa miesiące temu w trakcie rozładunku, zaraz po odjeździe naszego auta dostawczego. Zgodnie z panującymi w naszej sieci zasadami każdy rozładunek rozpoczynamy od umieszczenia produktów wymagających ciągu chłodniczego w mroźniach w sklepie, i dlatego tych produktów nie ma na nagraniu. Pracownicy placówki nie wyrazili zgody na nagrywanie wizerunku i w związku z tym na nagraniu nie ma scen, w których pracownicy przenoszą kolejne produkty do sklepu po wyładunku dostawy. Niezależnie od tego dodatkowo przypomnimy naszym pracownikom o naszych zasadach dotyczących jak najszybszego przyjmowania dostaw oraz zachowania czystości w strefie rozładunku, co jest szczególnie istotne w okresie letnim”.