Urzędnicy i mundurowi będą mogli liczyć w przyszłym roku na podwyżki w wysokości 4,1 proc. To o prawie połowę niższa waloryzacja, niż proponowała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Propozycja rządu jest dla związkowców nie do przyjęcia. Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa uważa, że jest ona "skandaliczna".
"Jesteśmy rozczarowani i zbulwersowani planami rządu odnośnie do wzrostu płac w sferze budżetowej w 2025 r." - pisze na platformie X Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związkowej Alternatywy. "To oznacza zamrożenie realnych pensji tysięcy pracowników. To działanie na szkode państwa i jego obywateli. Polska potrzebuje sprawnej i dobrze opłacanej administracji. Domagamy się, aby w przyszły roku wzrost płac w sferze budżetowej i samorządowej wyniósł 20 proc.".
Zdaniem Szumilewicza proponowana przez rząd podwyżka to "droga od odpływu wykwalifikowanych pracowników z kluczowych instytucji państwowych". "Nie idźmy ta drogą!" - grzmi przewodniczący Związkowej Alternatywy.
Zapowiedział, że jeśli rząd utrzyma wzrost płac w sferze budżetowej na poziomie 4,1 proc., pracownicy będą wchodzić w spory zbiorowe na tle płacowym i dojdzie do protestów.
Zgodnie z przepisami rząd do 15 czerwca powinien przedłożyć propozycję średniorocznych wskaźników wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej na kolejny rok Radzie Dialogu Społecznego (RDS) i ogólnokrajowym organizacjom związków zawodowych zrzeszających pracowników sfery budżetowej. Celem tego działania jest umożliwienie RDS i związkom wyrażenia opinii do propozycji wskaźników.
Propozycja ministry upadła
Jak pisaliśmy w czwartek rano, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej, zaproponowała, żeby pensje w budżetówce wzrosły w 2025 r. o 7,8 proc. Dziemianowicz-Bąk wysłała w środę w tej sprawie pismo do KPRM. Natomiast jeszcze większych podwyżek chcą związkowcy w Radzie Dialogu Społecznego - ich zdaniem pensje powinny skoczyć o 15 proc.
- Każdy punkt procentowy podwyżki to ponad 2 mld zł więcej z budżetu. Na pewno są argumenty za podwyżkami w budżetówce, ale sytuacja w przyszłorocznym budżecie będzie napięta - powiedział nam rozmówca z obozu rządowego.