W ostatnich miesiącach fiskus zintensyfikował kontrole Polaków, którzy wynajmują swoje mieszkania i lokale w ramach wynajmu krótkoterminowego, korzystając z platform takich jak Airbnb czy Booking. Wielu z tych osób może spotkać się z konsekwencjami, jeśli nie rozliczali się prawidłowo z Urzędem Skarbowym. Kontrole te mogą dotyczyć aż pięciu lat wstecz, a zaległe podatki mogą wynieść nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od 20 do 30 tysięcy złotych
"Gazeta Wyborcza" opisuje przypadek Pana Andrzeja, który wynajmuje dwa domy nad polskim morzem. Mężczyzna nie ma zarejestrowanej działalności gospodarczej, dlatego płacił podatki w formie ryczałtu jako osoba prywatna. Jednak fiskus uznał, że powinien być traktowany jako firma, co oznacza, że będzie musiał spłacić zaległe podatki za pięć lat wstecz. Kwota, którą będzie musiał uregulować, może wynieść od 20 do 30 tysięcy złotych - czytamy.
Problem wynika głównie z niejasnych przepisów. Eksperci podkreślają, że brak jest jednoznacznych regulacji określających, kiedy należy zarejestrować działalność gospodarczą przy wynajmie. Grzegorz Żurawski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Wynajmu Krótkoterminowego, twierdzi w rozmowie z "GW", że wynajem krótkoterminowy wymaga założenia firmy, podczas gdy długoterminowy najem mieszkań takiego obowiązku nie nakłada.
W najbliższych miesiącach można spodziewać się wzrostu liczby takich kontroli, szczególnie w związku z wprowadzeniem dyrektywy DAC7, która obowiązuje od lipca tego roku. Nowe przepisy nakładają na platformy internetowe, takie jak Airbnb i Booking, obowiązek raportowania do Urzędu Skarbowego transakcji związanych z wynajmem.
Dane za lata 2023 i 2024 mają trafić do fiskusa już w styczniu przyszłego roku. Oznacza to, że urzędnicy będą mieli pełny wgląd w działalność osób wynajmujących swoje nieruchomości, co znacznie ułatwi przeprowadzanie kontroli.