O sprawie informuje "Puls Biznesu", który podaje, że w czwartek 7 maja pracownicy skarbówki wyłączą komputery o godz. 10.00. Przerwa w pracy ma potrwać 15 minut.
To reakcja na postępujący kryzys wywołany przez pandemię koronawirusa. Urzędnicy obawiają się, że zapowiedziany przez premiera Mateusza Morawieckiego "gen oszczędności" w budżetówce doprowadzi do tego, że obiecane im podwyżki będą zamrożone.
Związki zawodowe aparatu skarbowego ustaliły z kierownictwem ministerstwa finansów, że podwyżki wszystkim pracownikom będą wypłacone maksymalnie do końca czerwca, ale z wyrównaniem od 1 stycznia. Teraz, w obawie przed możliwymi cięciami, domagają się przyspieszenia realizacji tego postulatu.
Tomasz Ludwiński, przewodniczący Krajowej Sekcji Administracji Skarbowej NSZZ "Solidarność", w rozmowie z "PB", tłumaczy, że związkowcy porozumienie z resortem podpisali na początku lutego. Wtedy jeszcze nikt nie mógł podejrzewać, jak koronawirus "zamrozi" polską gospodarkę.
Na razie pracownicy fiskusa wyłączą komputery na kwadrans. Ale zapowiadają dużo ostrzejsze formy protestów, jeżeli ten nie przyniesie skutku. W grę wchodzi m.in. masowe branie zwolnień lekarskich.
Porozumienie płacowe z resortem zakładało, że pracownicy otrzymają 6-procentową podwyżkę wynagrodzeń z ustawy budżetowej. Ponadto mieli otrzymać pieniądze z tzw. programu modernizacji służb skarbowych (podwyżki motywacyjne). Dziennik podaje, że średnio pensja jednego pracownika miała urosnąć o ok. 800 złotych brutto.
Na podwyżki motywacyjne dla 62 tys. pracowników fiskusa miało trafić 1 mld złotych.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl