Co najmniej 5 tys. zł brutto - takiej płacy minimalnej domagają się od szefa rządu związkowcy fiskusa - informuje w czwartek "Puls Biznesu".
W artykule podano, że "po dymisji Tadeusza Kościńskiego, ministra finansów, szybko zareagowały działające w skarbówce związki zawodowe".
"Po kilkuletnich bezskutecznych próbach uzyskania satysfakcjonującej podwyżki postanowili zaapelować do premiera Mateusza Morawieckiego, który objął funkcję ministra finansów" - pisze PB.
- Bardzo liczymy na to, że pan premier odblokuje podwyżki zatrzymane przez poprzedniego ministra. Tadeusz Kościński podpisał z nami porozumienie płacowe, ale się nie wywiązał. Sytuacja w służbach skarbowych jest coraz trudniejsza — mówi Tomasz Ludwiński, przewodniczący Sekcji Krajowej Administracji Skarbowej NSZZ Solidarność.
Jak podkreślił, dokłada się pracownikom coraz więcej pracy, jak ostatnio np. przy objaśnianiu ludziom tzw. Polskiego Ładu, a nie dostają obiecanych podwyżek.
- Inne służby, np. mundurowe, uzyskują satysfakcjonujące podwyżki a my, odpowiedzialni za ściąganie pieniędzy do budżetu państwa, nie możemy się doprosić. Coraz więcej osób odchodzi z pracy, młodzi nie chcą przychodzić i pracować za marne grosze. Wkrótce sytuacja będzie dramatyczna i dojdzie do zapaści aparatu skarbowego — mówi przewodniczący Sekcji Krajowej Administracji Skarbowej NSZZ Solidarność.
Na pytanie, jakich podwyżek oczekują związkowcy, odpowiedział: "Uważamy, że płaca minimalna w służbach skarbowych powinna wynosić przynajmniej 5 tys. zł brutto. Obecnie jest to 3,3 tys. zł i naprawdę wiele osób ma taką stawkę. To już w Biedronce więcej się zarabia, bo minimalna to około 4,5 tys. zł brutto".
- Jesteśmy tak ważną dla państwa służbą, a traktuje się nas po macoszemu. Służby mundurowe podległe MSWiA dostały np. podwyżki po około 700 zł brutto, a nam się daje po około 300 zł. W czym jesteśmy gorsi? Oczekujemy w tym roku co najmniej takich podwyżek, jakie przyznano w MSWiA - mówi Ludwiński.