Historię takiego przedsiębiorcy opisuje wtorkowa "Gazeta Wyborcza". I podkreśla, że takich jak on może być nawet 100 tys. innych osób.
Pan Andrzej zajmował się dostawami gotowych posiłków na wynos. Trzy lata temu poprosił skarbówkę o indywidualną interpretację podatkową. Zapytał, jaką stawką VAT powinien się rozliczać. Fiskus stwierdził, że dla jego działalności obowiązuje 5 proc. VAT-u.
Ponieważ przedsiębiorca przez kilka wcześniejszych lat płacił stawkę 8 proc., to poprosił skarbówkę o zwrot nadpłaconych pieniędzy. Ta przyznała mu rację i zwrot wypłaciła.
Sprawa jednak na tym się nie skończyła. Dwa lata później dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Warszawie stwierdził, że przeprowadzi w firmie kontrolę. Właśnie w związku z wypłaconym wcześniej zwrotem.
I kontrola wykazała, że przedsiębiorca jednak nie dostarczał gotowych posiłków, tylko świadczył usługi gastronomiczne. I powinien płacić 8-proc. VAT. Więc otrzymany dwa lata wcześniej zwrot musi oddać skarbówce. To kilkaset tysięcy złotych, których Pan Andrzej nie ma.
Właściciel firmy odwołał sie do WSA w Warszawie. Sąd nakazał ponowne rozpoznanie jego sprawy.
- Nie może być tak, że przedsiębiorca wnioskujący o zwrot nadpłaty podatku VAT przez kilka lat żyje w niepewności, czy nie zostanie wobec niego wszczęta kontrola - mówi "Wyborczej" dr Anna Zaręba-Faracik z biura Rzecznika MŚP.
"GW" wskazuje, że podobne problemy mogą spotkać nawet 100 tys. innych przedsiębiorców. Tych, którzy mieli indywidualne interpretacje podatkowe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl