22 lutego zapadł wyrok w procesie ws. brutalnego pobicia w 2014 r. ówczesnego wiceszefa KNF Wojciecha Kwaśniaka nadzorującego kontrolę w SKOK Wołomin. Piotr Polaszczyk został skazany na karę 10 lat więzienia. Ponadto sąd orzekł wobec mężczyzny 10-letni zakaz zbliżania się i kontaktowania z Kwaśniakiem. Polaszczyk na mocy wyroku ma też zapłacić Kwaśniakowi zadośćuczynienie za doznaną krzywdę - 500 tys. zł. Wyrok ten jest nieprawomocny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem "Rzeczpospolita" ustaliła, że Polaszczyk złożył apelację od tego wyroku. - Czekamy na chłodną ocenę sprawy przez sąd II instancji w oparciu o rzetelny materiał dowodowy, który podważa bezwzględnie wiarygodność głównego świadka oskarżenia. Liczymy na sprawiedliwy wyrok, czyli uniewinnienie Piotra Polaszczyka w tym zakresie - powiedział obrońca skazanego mec. Adam Gomuła.
Jak możemy przeczytać, obrona Polaszczyka zakwestionowała wiarygodność Krzysztofa A., którego zeznania obciążały skazanego. Obrońca przekazał, że są w posiadaniu dowodów, które mają pokazać "zachowanie świadka podczas procesu, czyli różne dawkowane wiedzy w zależności od etapu postępowania, jak i po zapadnięciu wyroku sądu I instancji" - czytamy.
Według obrony Krzysztof A. "miał oferować Polaszczykowi możliwość zmiany swoich zeznań w zamian za korzyści". Jak podaje "Rzeczpospolita", że apelacja nie dotarła jeszcze do Wojciecha Kwaśniaka.
Proces ws. pobicia Wojciecha Kwaśniaka
Proces w tej sprawie ciągnął się od wielu lat. Ruszył przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Mokotowa w 2015 r. Jednak w listopadzie 2017 r. sędzia prowadząca sprawę poszła na urlop macierzyński. Postępowanie, które znajdowało się już w końcowej fazie, musiało zatem ruszyć od nowa. W konsekwencji proces rozpoczął się ponownie w kwietniu 2019 r.
Wojciech Kwaśniak, jako wiceszef Komisji Nadzoru Finansowego, nadzorował kontrolę wołomińskiego SKOK-u, z którego - według prokuratury - wyprowadzono kilka miliardów złotych. W 2014 r. został brutalnie pobity przed swoim domem w warszawskim w Wilanowie.