Sklepy z nieopakowanymi produktami można znaleźć nie tylko we wszystkich większych niemieckich miastach. Coraz częściej są one otwierane także w mniejszych miejscowościach.
Nie są to zazwyczaj wielkie markety, raczej niewielkie, osiedlowe sklepy w zamożniejszych dzielnicach. Zwykle sklepy bez opakowań specjalnie się nie reklamują - za to wieści o nich dość szybko rozchodzą się pocztą pantoflową.
Jak wyglądają w praktyce zakupy w sklepie bez opakowań? I czy taka oszczędność może wpłynąć na rachunek? Odwiedziliśmy Oat Rebels, jeden z dwóch sklepów bez opakowań w Bonn, byłej stolicy Niemiec.
Lepiej wziąć swój słoik
- Pan tu przyszedł bez swoich słoików, worków? - dziwi się na wejściu ekspedientka. Zaraz potem jednak dodaje, że "nic nie szkodzi". I sama daje papierowe woreczki. Można wybrać ich wielkość - i udać się do dystrybutorów. Jak przekonuje obsługa, jeszcze lepszym pomysłem jest kupienie na miejscu szklanych słoików.
Dominują produkty spożywcze pochodzenia roślinnego. Mięsa sklep nie sprzedaje. Można kupić natomiast kukurydzę, owoce, ciastka, makarony czy słodycze. Niektóre produkty są w dozownikach - wystarczy podejść i nasypać tyle, ile potrzeba.
Nieco inaczej kupuje się chociażby czekoladę. Tabliczki leżą w słoikach, więc trzeba wykorzystać leżące obok uchwyty i wybrać tyle przysmaków, na ile ma się ochotę. Makaron? Przy słoiczkach są specjalne łyżki do nakładania.
Ceny? Tanio nie jest. Na przykład krakersy sezamowe kosztują 1,35 euro (a więc 6,2 zł) za 100 gramów. Popularne drażetki czekoladowe są droższe - 2,4 euro (11 zł) za 100 gramów. Jeszcze więcej trzeba zapłacić chociażby za orzechy.
My za drobne zakupy: trochę orzechów, tabliczkę czekolady oraz sok pomarańczowy zapłaciliśmy 5,2 euro, czyli około 24 złote. To nieporównywalnie drożej niż w niemieckich marketach czy dyskontach, które sprzedają artykuły w klasycznych opakowaniach. Pracownicy sklepu przekonują jednak, że sprzedają lepsze produkty - nie wytwarzane masowo, a przede wszystkim - z ekologicznych upraw.
Od opakowań nie uciekniesz
W jakiej formie kupiliśmy sok pomarańczowy? Szukaliśmy dystrybutorów z napojami, ale ich nie znaleźliśmy. Okazuje się, że takie produkty są sprzedawane w klasycznych opakowaniach. Załoga sklepu podkreśla jednak, że opakowania są szklane, nie plastikowe - tak jest bardziej ekologicznie. Z kolei część przyborów do golenia ma natomiast opakowania z papieru.
Również wegańskie olejki do ciała czy też balsamy po goleniu sprzedaje się w szklanych buteleczkach. Klasycznych opakowań nie mają też sprzedawane w Oat Rebels mydła. Są po prostu owinięte papierowymi owijkami, na których znajdują się kody kreskowe i wszystkie niezbędne informacje.
Jesteśmy w sklepie trochę po godzinie 16, teoretycznie w sklepach powinien być całkiem spory ruch. Jednak w Oat Rebels jesteśmy sami. Załoga przyznaje - to nie dyskont. Jednak zaznacza, że wieczorem powinno być zdecydowanie więcej odwiedzających.