Słowacy coraz częściej wybierają się na zakupy do Polski, wykorzystując korzystny dla nich kurs euro. Podczas gdy liczba czeskich klientów na przygranicznych targowiskach w województwach śląskim, opolskim i dolnośląskim znacząco spada, to Słowacy wręcz robią "najazd na Polskę" - donosi Onet.
Słowacy masowo robią zakupy w Polsce
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na słowackich stronach internetowych pojawiło się nawet określenie "otok na Polsku", co oznacza najazd na Polskę. Słowacy chętnie robią zakupy na targowiskach w Nowym Targu i Jabłonce, gdzie w niektóre dni jest ich więcej niż stałych mieszkańców. Zdaniem sprzedawców, choć na samych targowiskach obroty spadają, to Słowacy przenoszą się do marketów. Tam bowiem ceny są jeszcze niższe.
- Słowaków jest w naszej lokalnej Biedronce tylu, że ja sam często po pracy jeżdżę do innego marketu tej sieci w położonym dalej Czarnym Dunajcu lub Rogoźniku. Tam bowiem nawet wieczorem znajdę towar, który w danym dniu jest na promocji. W Jabłonce często brakuje go już przed południem - wyjaśnia rozmówca Onetu.
Słowaków kupuje w Polsce tylu, że pracownicy przygranicznych sklepów musieli nauczyć się nawet słowackich upodobań kulinarnych, by lepiej odpowiadać na potrzeby klientów zza południowej granicy. Jak tłumaczy w rozmowie z Onetem Zofia, kierowniczka marketu spożywczego w Białce Tatrzańskiej, Słowacy kupują na potęgę serki topione, których Polacy prawie nie jedzą. Używają ich do zagęszczania zup, tak jak my śmietany. Podstawowym mięsem dla Słowaków jest tańsza karkówka, a nie jak u nas szynka.
W rezultacie w dni, gdy sklep odwiedzają Słowacy, nawet połowa utargu to euro.
Inflacja w maju w górę. GUS podał dane
Tania benzyna w Polsce wciąż przyciąga Słowaków
Popularnością wśród Słowaków wciąż cieszy się benzyna. W przygranicznej Bukowinie Tatrzańskiej cena 95-oktanowej benzyny wynosiła 6,59 zł. Tymczasem w miejscowości Wysokie Tatry - po słowackiej stronie granicy - cena w przeliczeniu na złotówki to 6,93 zł za litr. Daje to ok. 40 groszy różnicy.
- Na całym 60-litrowym baku zaoszczędzę 20 zł. Zbyt mało, by jechać tu specjalnie tylko po paliwo, ale jeśli połączy się to z zakupami, to już sprawa jest opłacalna. Znam zresztą wielu Słowaków, którzy do was, Polaków, jeżdżą tankować także dlatego, iż uważają, że macie po prostu lepszą benzynę - wyjaśnia w rozmowie z Onetem Mirko, który regularnie przyjeżdża do Polski na zakupy. Oznacza to, że popularność polskich stacji wśród południowych sąsiadów, o której pisaliśmy w zeszłym roku, nie spada.
Porównali ceny w Polsce i na Słowacji. Olbrzymie różnice
Dziennikarz słowackiego portalu SME sprawdzili, jakie są różnice w cenach po polskiej i słowackiej stronie granicy. Zestawił ceny podstawowych produktów w polskim dyskoncie Biedronka.
Masło kosztuje tam w przeliczeniu 1,69 euro, podczas gdy na Słowacji trzeba za nie zapłacić 2,99 euro. Kilogram schabu wieprzowego to wydatek rzędu 4,36 euro, a na Słowacji aż 6,49 euro. Podobnie jest z mięsem mielonym - 3,78 euro w Biedronce i 4,49 euro w słowackim sklepie.
Słowacy chętnie kupują w Polsce nabiał. Jogurty są tańsze o około 20-30 proc., a tzw. "masło śmietankowe" prawie o połowę. Słowacki dziennikarz zauważył też duże różnice w cenach owoców i warzyw. Polskie truskawki kosztują 2,18 euro za kilogram, czyli o ponad euro mniej niż na Słowacji. Papryka to wydatek 2,72 euro/kg - u naszych południowych sąsiadów trzeba zapłacić 4,49 euro.
Taniej jest też pieczywo, wędliny, a nawet papier toaletowy i środki czystości. Różnice w cenach sięgają kilkudziesięciu procent, co sprawia, że Słowakom opłaca się jechać na zakupy do Polski nawet z dalszych miejscowości. Minimalna kwota, jaką zostawiają w polskim sklepie, to 150 euro, czyli ponad 700 zł.
Słowaccy emeryci ratują domowe budżety. "U nas byłoby 100 euro drożej"
Jak podaje SME, dzięki różnicy cen Słowacy oszczędzają w przeliczeniu kilkaset złotych miesięcznie. Często na zakupy jeżdżą całe rodziny, poświęcając na to nawet kilka godzin. Opłacalność podróży zależy jednak od odległości od granicy i aktualnych cen paliw. Przy zbyt dużych kosztach dojazdu oszczędności na zakupach mogą być znikome.
Liczną grupą słowackich klientów w Polsce stanowią emeryci a także całe rodziny. Przykładem jest starsze małżeństwo ze Skalitego, którego dziennikarz SME spotkał na parkingu dyskontu w Istebnej. Jak tłumaczą, zakupy w Polsce to dla nich konieczność. Ceny na Słowacji są wysokie, a świadczenia emerytalne niskie.
- Trzeba płacić rachunki za gaz, prąd, lekarstwa. Nie mamy aż tyle pieniędzy, bo wiadomo, jak wyglądają emerytury w naszym kraju. Najwięcej pieniędzy z budżetu wydajemy na jedzenie. Wcześniej ceny były wysokie, ale po ostatnim wzroście cen jest to nie do zniesienia. W Polsce zakupy są znacznie bardziej opłacalne. Dzisiaj zapłaciliśmy około stu pięćdziesięciu euro, ale na Słowacjki byłoby to na pewno o 100 euro więcej - wylicza w rozmowie ze SME.sk pan Rudolf.
Słowaccy turyści kochają Zakopane
Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej (TIG) w rozmowie z portalem o2.pl potwierdza, że sąsiedzi z południa uwielbiają nas odwiedzać. - Wyjeżdżają z Podhala z pełnymi bagażnikami, kupują u nas wszystko - mówi w rozmowie z o2.pl.
- Słowacy to zaraz po Polakach turyści, którzy najchętniej odwiedzają Zakopane. Absolutnie trwa renesans naszej relacji. Słowacy cenią sobie bardzo jakość naszych usług. Ta jakość w obiektach (baseny, jacuzzi itp.) jest nie do znalezienia na Słowacji, a na pewno nie w takiej ilości. Tam podaż luksusowych obiektów jest dużo mniejsza, a cena jest dużo wyższa, nie tylko ze względu na euro, ale z założenia jest wyższa. Więc u nas obiekt 3-gwiazdkowy, dla Słowaka jest w rejestrach 4-gwiazkowy i do tego 20-30 proc. tańszy - wyjaśnia Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.