Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. PRC
|

Śmieciówki do likwidacji? To niebezpieczne zwłaszcza w dobie pandemii

20
Podziel się:

Likwidacja umów cywilnoprawnych lub ich ograniczenie byłyby groźne dla rynku pracy, twierdzą eksperci. Jak przekonują, pracodawcom są potrzebne elastyczne formy zatrudnienia.

Śmieciówki do likwidacji? To niebezpieczne zwłaszcza w dobie pandemii
Śmieciówki do likwidacji? Eksperci odradzają (Pexels)

Dyskusja nad likwidacją tak zwanych śmieciówek wraca co jakiś czas. O rzekomo przygotowywanych zmianach słyszy się również w kuluarach rządowych.

Nowe przepisy miałyby zlikwidować lub ograniczyć to rozwiązanie. Jak podkreśla Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, obecnie firmy bardzo potrzebują elastyczności zatrudnienia. Uzyskują ją m.in. dzięki umowom zlecenia. Ekspert przestrzega przed likwidacją tych regulacji. Jednocześnie zauważa, że niekorzystny jest dualizm na rynku pracy. Część pracowników ma bardzo stabilną sytuację, a pozostali dostają tylko umowy krótkoterminowe. I te grupy z pewnością należy zbliżyć do siebie.

– Plotka o likwidacji umów cywilnoprawnych, która od dłuższego czasu krąży w mediach, jest szkodliwa. Jeżeli rząd zdecydowałby się na to, prawdopodobnie mówiłby o konieczności poważnego uporządkowania rynku pracy. Argumentowałby, że jedni mają lepsze warunki, a inni nieco gorsze. Ale wtedy należałoby konsekwentnie reformować, czyli znieść też przywileje sektorowe, w tym np. emerytury mundurowe czy górnicze – komentuje Zbigniew Żurek, wiceprezes BCC, ekspert ds. rynku pracy i dialogu społecznego.

Zobacz także: Praca zdalna wciąż bez przepisów. "Pracownicy chcą pracować zgodnie z prawem, a my nie mamy wykładni"

Natomiast „Solidarność” stoi na stanowisku, że umowy cywilnoprawne to legalne rozwiązania, jednak zastosowane w sposób nieprawidłowy. I dodaje, że związek nigdy nie domagał się likwidacji umów zleceń czy o dzieło, a także samozatrudnienia, bo te rozwiązania są ważne i potrzebne. Ale postuluje, aby nie stosowano ich w miejscu, gdzie zgodnie z prawem powinien być etat. A kodeks pracy reguluje to precyzyjnie.

– Domagamy się, żeby inspektorzy, którzy stwierdzą niewłaściwą formę świadczenia pracy, mogli ją zmienić decyzją administracyjną. Od niej pracodawca będzie mógł się odwołać do sądu. Dzisiaj jest dokładnie odwrotnie. Pracodawca przestrzegający prawa w konfrontacji z tym, który śmieciówkami obniża sobie koszty, jest zwykłym frajerem i przegrywa każdy przetarg – podkreśla Marek Lewandowski z „Solidarności”.

Czemu służą śmieciówki?

Jak zaznacza Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, zamiast skupiać się wyłącznie na walce ze skutkami, lepiej usuwać przyczyny występowania niepożądanych zjawisk na rynku pracy. A powodem zastępowania zatrudnienia na etacie przez umowy cywilnoprawne jest różne traktowanie tych form działalności zarobkowej na gruncie ubezpieczeń społecznych i opodatkowania. Ujednolicenie tego wyeliminowałoby przede wszystkim bodziec kosztowy do nadużywania umów cywilnoprawnych. Intensywne kontrolowanie firm nie byłoby już potrzebne.

– Celowe byłoby ujednolicenie zasad oskładkowania. Ale nie tylko poprzez planowaną przez rząd likwidację ulg przy zbiegach tytułów do ubezpieczeń. To należałoby zrobić w ramach szerszej reformy, która wraz z ujednoliceniem zasad podlegania systemowi pozwalałaby na rzetelne i systemowe planowanie obniżenia kosztów zatrudnienia i uelastycznienia umów o pracę – przekonuje prof. Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP, były minister finansów.

Natomiast ekspert z Konfederacji Lewiatan podkreśla, że zmiany przepisów nie mogą doprowadzić do zwiększenia łącznych kosztów pracy w naszym kraju. Pogorszylibyśmy polską konkurencyjność w stosunku do prac wykonywanych w innych państwach europejskich. Jeżeli więc podnosimy np. składki na ubezpieczenia społeczne, emerytalne i rentowe w przypadku umowy zlecenia, to należy obniżyć koszty pracy na etacie. A to możemy zrobić np. przy pomocy podatków.

– Zmian dot. tych umów nie należy jednak przeprowadzać w czasie pandemii. Ludzie już mają sporo problemów, a będą jeszcze bardziej cierpieć. Jeśli ktoś chce dokonać reformy, to powinien przedstawić jej przyczyny. Bez podawania konkretów taki ruch może być odbierany jako szukanie dodatkowych przychodów przez rząd – mówi Zbigniew Żurek.

Potrzeba czasu

Według Łukasza Kozłowskiego, ujednolicenie traktowania umów o pracę i umów zlecenia nie może być wprowadzone z dnia na dzień. Konieczny jest odpowiedni okres vacatio legis. W przypadku wejścia w życie przepisów na początku 2022 roku, kontekst pandemiczny byłby już zupełnie inny. Ponadto przedsiębiorcy mieliby dużo czasu na dostosowanie się do zmian. Z kolei Jeremi Mordasewicz uważa, że należy działać w sposób przewidywalny. W tym roku można wypracować rozwiązanie i przyjąć roczny okres vacatio legis. Przepisy zostałyby wdrożone w 2023 roku.

– Ingerencja państwa w stosunek łączący pracodawcę z pracownikiem może być kłopotliwa. Dziś orzecznictwo dopuściło do zmiany przez ZUS umowy cywilnoprawnej w umowę o pracę, choć tylko w zakresie ubezpieczeń społecznych. To budzi wiele kontrowersji. Oznacza to w praktyce kilka problemów. Dla przykładu, płatnik opłaca pełną składkę za „pracownika”, ale ten nie może nadal korzystać z prawa pracowniczego do urlopu. Rozbudowując władztwo ZUS, wcale nie poprawiliśmy zatem sytuacji ubezpieczonych, którym z drugiej strony organ rentowy pod byle pretekstem może np. wstrzymywać wypłatę zasiłku. System musi być stabilny ekonomicznie i przewidywalny, a nie zależny od bieżącej polityki organu – stwierdza prof. Paweł Wojciechowski.

Rodzi się więc pytanie, czy radykalna zmiana przepisów nie przyniesie negatywnych skutków, bo np. pracodawcy będą rezygnować z pracowników. Zdaniem Marka Lewandowskiego z „Solidarności”, straszy się nas tym przy każdej możliwej okazji. Wystarczy wskazać wzrost płacy minimalnej, dzień wolny w Trzech Króli, ograniczenie handlu w niedzielę czy oskładkowanie umów cywilnoprawnych. Ekspert zaznacza, że nigdy nic takiego się nie stało. Nie ma co poważnie traktować takich obaw. To zwykły szantaż emocjonalny, mający wywołać poczucie strachu.

Rynek pracownika zmienił się w rynek pracodawcy

– W Polsce rynek pracownika zmienił się w rynek pracodawcy. Dziś już mniej niż 20 proc. firm sygnalizuje braki kadrowe. Każda nadmierna regulacja, zwłaszcza w trudnych czasach, może przynieść skutki zupełnie odwrotne do zamierzonych, np. zwolnienia czy ucieczkę w szarą strefę – dodaje prof. Wojciechowski.

Z kolei ekspert z BCC nie ma wątpliwości, że skutkiem ewentualnej likwidacji umów cywilnoprawnych będzie rozszerzenie szarej strefy, zwłaszcza jeśli ludzie mieliby mniej zarabiać. Do tego Łukasz Kozłowski przekonuje, że wspomniane ujednolicenie traktowania umów nie odbije się negatywnie na rynku pracy. Problem musi być tylko rozwiązany w sposób systemowy, czyli poprzez uporządkowanie przepisów ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. A ponadto pracodawcy dostaną czas na dostosowanie się do zmian.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
MondayNews
KOMENTARZE
(20)
WYRÓŻNIONE
Jud
4 lata temu
Nie nazywajcie januszków biznesu ekspertami bo to juź nawet nie jest śmieszne.
VIP
4 lata temu
już tylko konkurencyjność z Mołdawią i Zachodnią Ukrainą, miska ryżu za dzień pracy
SP45-116
4 lata temu
Pracownikom potrzeba za to stabilizacji, a nie elastyczności pracodawcy!
NAJNOWSZE KOMENTARZE (20)
Daras
2 lata temu
Jednym z kamieni milowych, narzuconych warunków otrzymania pieniędzy z UE, to właśnie pozostanie przy umowach śmieciowych .
Emeryt policy...
3 lata temu
Umowa o pracę jest zaliczana do emerytury a umowa zlecenie nie. Będąc na umowie zleceniu nie mam urlopu, płatnych nocek, nie mogę iść na L-4, nie mam świadczeń socjalnych(wczasów pod grusza, bonów towarowych czy też pączek dla dzieci na mikołaja, itp.), pracodawca nie zwraca mi pieniędzy za dojazdy do i z pracy. Kto nie pracował na umowie zleceniu nie wie jakie są minusy tej formy zatrudnienia. Fakty są takie, że PiS nie ma konkretnego pomysłu w tej sprawie, gdyż jej liderzy nigdy nie pracowali w normalnym zakładzie pracy. PiS nie chcę zdecydować się na zmianę obecnie obowiązujących zasad zatrudniania ludzi, gdyz nie chce ponosić odpowiedzialności za swoje pomysły. Władza nie chce wiedzieć ilu jest zatrudnionych na czarno. Policjanci np. nie płacą na ZUS(ubezpieczenie społeczne), nie mają umów o pracę lecz ich zatrudnienie reguluje stosunek administracyjno-prawny a emeryture wypłaca im Zakład Emerytalno-rentowy MSW i A. Pracując na emeryturze policyjnej w ramach umowy o pracę mogą mieć druga emeryture wypłacana przez ZUS. Warunek; muszę pracować do 65 roku życia. Mam lat 55 tak więc nie nalicza mi jej przez 10 lat. Coś tu nie jest ok. Wychodzi na to, że ZUS nie uwzględnia faktu, że mundurowi będąc na emeryturze mundurowej dalej chcą pracować w cywilu, ale nie za darmo. Czas te przepisy zmienić w tej materii. Panowie posłowie i senatorowie do pracy. Działajcie, czas ucieka.
Teyu
4 lata temu
Jak ci tak zależy B.....na ty umowach to się zatrudnił na taka umowę , pracuj w godzinach nocnych , w soboty i święta, za 18,30 brutto A potem pod te wypociny.
Testo
4 lata temu
Ale czy wy nie rozumiecie tego że większość ludzi ŚWIADOMIE chce być na UOZ albo samozatrudnieniu bo dzięki temu płaci mniejsze podatki i więcej zarabia?
1952 R.
4 lata temu
Wszyscy zwolennicy Platformy obywatelskiej winni zarabiać na śmieciówkach.