Znany na Śląsku biznesmen Karol Kania był twórcą największej w Polsce i jednej z największych w Europie wytwórni podłoża pod uprawę pieczarek. Zginął w katastrofie śmigłowca pod Pszczyną.
Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych badała sprawę i właśnie zaprezentowała raport.
"Uszkodzone zostały drążki (zarówno lewy, jak i prawy) - najprawdopodobniej w wyniku zderzenia z ciałami osób zajmujących przednim siedzeniu. Lewy drążek został złamany w jednym miejscu, a prawy w dwóch miejscach, co świadczy o dużej sile uderzenia ciała pilota na drążek" - czytamy w raporcie.
Pilot był doświadczony, choć na tej maszynie latał raczej rzadko. Śmigłowiec był w pełni zatankowany, w innych płynach też nie wykryto nieprawidłowości. Sprawnie działały także wymienione w raporcie urządzenia. Helikopter był nowy i sprawny.
Nie było możliwości zbadania zapisów czarnej skrzynki, bowiem jak podkreślają autorzy raportu ten śmigłowiec nie był wyposażony w mierzący parametry lotu FDR.
Przyczyną katastrofy mogła być pogarszająca się pogoda. Wiadomo, że do wypadku doszło podczas podejścia do lądowania. Wpierw maszyna wpadła w wysokie drzewa, a następnie wbiła się przodem kabiny w ziemię.
"Przednia część kadłuba uległa całkowitemu zniszczeniu" - ustaliła Komisja Badania Wypadków Lotniczych, co przyczyniło się do śmierci pilota i siedzącego obok Karola Kani. Jednak wnętrze kabiny pasażerskiej zachowało swoją geometrię, co najprawdopodobniej ocaliło pozostałą dwójkę pasażerów.