Do katastrofy doszło 23 sierpnia wieczorem czasu polskiego. Rosyjska Federalna Agencja Transportu Lotniczego poinformowała, że na pokładzie rozbitego Embraera znajdowało się w sumie 10 osób, w tym Prigożyn oraz Utkin. A to oznacza, że najemnicza grupa Wagnera została bez przywództwa.
Wagnerowców może przejmie teraz ministerstwo obrony z Siergiejem Szojgu na czele. W końcu jest już kilka mniejszych grup najemniczych podporządkowanych temu resortowi. Jest też drugi scenariusz, czyli rozpad grupy. W tej sytuacji część najemników przejmą inne firmy prywatne, pozostali zostaną zwolnieni ze służby - mówi w rozmowie z money.pl Grzegorz Kuczyński, autor książki "Wagnerowcy. Psy wojny Putina".
Ekspert dodaje, że druga opcja jest mniej prawdopodobna ze względu na działania wagnerowców w Afryce i Syrii. - Dlatego stawiam na przejęcie grupy Wagnera przez wojsko. We wtorek w Libii pojawiła się delegacja MON z wiceministrem Junusem-biek Jewkurowem na czele. W czasie rozmów z generałem Khalifą Haftarem poruszono kwestię zastąpienia wagnerowców innymi rosyjskimi najemnikami - dodaje Kuczyński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmierć Prigożyna dwa miesiące po buncie
Dlaczego Prigożyn zginął dopiero po dwóch miesiącach? - Być może chodziło o przygotowanie przejęcia aktywów założyciela wagnerowców, na co potrzeba czasu. Ponadto uśpiono jego czujność, co może potwierdzać to, że lecieli z nim ważni członkowie grupy - zaznacza Kuczyński.
Z kolei w opinii prof. Władimira Ponomariowa, rosyjskiego opozycjonisty oraz eksperta Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, to gen. Siergiej Surowikin, były dowódca wojsk rosyjskich w Syrii i Ukrainie, mógłby przejąć dowodzenie wśród wagnerowców.
- Grupa Wagnera zaczyna przechodzić bezpośrednio pod skrzydła resortu obrony. Nie zdziwię się, jeśli Prigożyna zastąpi odwołany kilka dni temu ze stanowiska dowódcy Sił Powietrzno-Kosmicznych Rosji generał Siergiej Surowikin. Na razie niewiele może przemawiać za tą kandydaturą, ale na pewno to musi być ktoś z zaufanych generałów Putina. Szojgu na pewno znajdzie kogoś, kto spodoba się jego zwierzchnikowi. Surowikin był już w Syrii, pokazał swoją bezwzględność, nie oszczędza nikogo. Z takim charakterem mógłby być nowym dowódcą wagnerowców. Obserwując doniesienia z otoczenia rosyjskiego resortu obrony, nikogo oprócz niego nie wymienia się w gronie kandydatów - twierdzi prof. Ponomariow.
Innego zdania jest Grzegorz Kuczyński. - Surowikin to jedna z ofiar rozliczeń po buncie i jednocześnie sygnał ostrzegawczy dla Prigożyna. Putin z opóźnieniem zaczął rozliczać autorów buntu i tych, którzy mogli go popierać. Surowikin to figura już strącona z szachownicy - podkreśla.
Na wojsko wskazuje też Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka w Rosji oraz autorka książek o Putinie i Kremlu.
- Prawdopodobnie wagnerowcy jako grupa rozlecą się, zresztą to ogromna armia w rozsypce, część jest na Białorusi i w Ukrainie pod dowództwem Szojgu, inni są w Afryce. Jednak u boku Szojgu zarabiają mniej i należy zadać pytanie, w jakim stopniu będą chcieli pozostać przy nim. Pamiętajmy, że nie tylko Utkin dowodził najemnikami, są także inni dowódcy i może rozpocząć się między nimi walka o władzę. Patrzmy też na Afrykę, bo tam łatwiej dostrzec rezultaty zamachu na Prigożyna niż w samej Rosji, gdzie do końca nie można być pewnym, która informacja jest prawdziwa - twierdzi dziennikarka.
W kontekście następców Prigożyna wymieniało się już w lipcu Andrieja Troszewa pseudonim "Siwy", o czym pisał portal France24. "Był on formalnym numerem dwa w grupie. Miał jednak odmówić poparcia czerwcowego buntu" - czytamy.
Biznes wagnerowców dla magnata medialnego
Pozostaje jeszcze kwestia schedy biznesowej. Mowa o koncesjach na wydobycie złota i diamentów czy prowadzenie farm trolli w ramach grupy medialnej Patriot, którą na początku lipca oficjalnie zamknięto.
Tuż po buncie, gdy Prigożyn negocjował z Kremlem oddanie aktywów medialnych z farmami trolli, najbardziej zainteresowany ich przejęciem był Jurij Kowalczuk, to jeden z najbliższych ludzi Putina. Do tego już działa na rynku mediów i jest jednym z założycieli banku Rossija - uważa Kuczyński.
Pochodzi również z Petersburga, gdzie Putin był wicemerem na początku lat 90. Kowalczuk określany jest "bankierem Putina".
"Mimo sankcji w latach 2018–2022 kontrolowane przez Prigożyna podmioty wygenerowały przychód w wysokości 250 mln dol. Jednym z najbardziej dochodowych procederów był wywóz złota z Sudanu" - pisali w marcu eksperci PISM. Rosyjskie media w 2016 r. oszacowały jego majątek na ponad 7,14 mld rubli, a w 2020 r. - na 16 mld. Przy dzisiejszym kursie to równowartość ponad 690 milionów złotych.