"Solidarność" zamierzała w Warszawie zademonstrować swoje niezadowolenie z obecnej sytuacji gospodarczej kraju. Wysoka inflacja – wynosząca 17,9 proc. w październiku – jak również drożejąca energia wpływają na nastroje związkowców. Ich sprzeciw budzi również opieszałość władz wokół tematu wprowadzenia emerytur stażowych. Jednak eksplozja rakiety przy granicy polsko-ukraińskiej zmieniła ich plany.
W związku z sytuacją w Przewodowie w woj. lubelskim Komisja Krajowa NSZZ 'Solidarność' po specjalnym, zwołanym w trybie pilnym posiedzeniu podjęła decyzję o zawieszeniu jutrzejszego 'Marszu Godności' – ogłosiła "Solidarność" w komunikacie.
Protest "Solidarności" miał przejść przez Warszawę
Manifestacja "S" miała przejść spod siedziby Komisji Europejskiej przy ulicy Jasnej, dalej przed gmach Sejmu i Kancelarię Premiera. Pikieta miała zakończyć się przed budynkiem Ambasady Federacji Rosyjskiej przy ulicy Belwederskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W rozmowie z money.pl rzecznik prasowy NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski przekonywał, że wiele kwestii udało się zdziałać we współpracy z rządem. Wymienił przy tym m.in. wzrost płacy minimalnej czy wolne niedziele dla pracowników handlu. Jednak zaznaczył, że rząd nie rozpoczął prac nad wszystkimi postulatami związkowców.
Dialog przy stole zakończył się fiaskiem, dlatego wychodzimy na ulicę. Nie jesteśmy po to, żeby się lubić, ale żeby rozwiązywać problemy. Bardzo niedobrze mieć 'Solidarność' za przeciwnika, bardzo niedobrze jest pomijać nasze zdanie, bo reprezentujemy interes co najmniej 16 mln pracowników – mówił Marek Lewandowski.
Trzy postulaty "Solidarności"
O co chodzi konkretnie? "S" domagała się zrealizowania trzech postulatów. Pierwszym jest systemowe powstrzymanie wzrostu cen energii. Oprócz tego związkowcy domagają się wzrostu wynagrodzeń pracowników budżetówki, ale nie tylko. Upominają się też o pensje m.in. dla pracowników samorządowych czy ludzi kultury. Chcą podwyżek w 2023 r. na poziomie 20 proc., a nie – jak proponuje rząd – 7,8 proc.
Trzeci postulat to przyjęcie ustawy wprowadzającej tzw. emerytury stażowe. Obecnie w Sejmie leżą dwa projekty – prezydencki i właśnie "Solidarności". Andrzej Duda proponuje, aby emerytura stażowa przysługiwała kobietom po 39 latach pracy, a mężczyznom po 44 latach. Z kolei "S" chce limitów na poziomie 35 i 40 lat.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.