Jak poinformowała w poniedziałek wieczorem Beata Mazurek, efektem spotkania Jarosława Kaczyńskiego z delegacją NSZZ "Solidarność" będzie "powołanie zespołu rządowo - związkowego , który będzie pracował nad rozwiązaniem problemów istotnych dla obu stron".
Jak pisze środowy "Fakt", powstać mają dwa zespoły - jeden pod przewodnictwem premiera ma odpowiadać za sprawy socjalne i pracownicze, a drugi - kierowany przez wiceministra energii Grzegorza Tobiszowskiego - za górnictwo węgla kamiennego.
Pracowników rozwścieczyły bowiem sobotnie deklaracje prezesa PiS na konwencji partii. Wygłosił tam przemówienie, w których obiecał Polakom 40 mld zł w różnej formie. Tyle że żadna z obietnic nie jest dla "S" kluczowa. Zabrakło choćby słowa dla nauczycieli, którzy nie ukrywają złości.
Z informacji "Faktu" wynika, że poniedziałkowe spotkanie to efekt nacisku, który na Piotra Dudę wywierają związkowe "doły". Szefowie sekcji oraz regionów "Solidarności" uważają bowiem, że związek daje władzy zbyt dużo spokoju, nie dbając tym samym o sprawy pracowników.
A wśród postulatów są m.in. wzrost wynagrodzeń na poziomie 12 proc., urealnienie kwoty wolnej od podatku, 8,5 proc. wzrostu płacy minimalnej czy zaostrzenie zakazu handlu.
Czy zostaną one zrealizowane? Na razie nie wiadomo. Pewne jest jednak, że jeśli PiS pójdzie na wojnę ze związkowcami, to o wygraną w wyborach będzie znacznie trudniej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl