Jak pisze piątkowa "Rzeczpospolita", wielu przedsiębiorców nie potrafi stosować mechanizmu split payment. I dla świętego spokoju na fakturach dodaje specjalny dopisek "mechanizm podzielonej płatności" nawet wtedy, gdy nie jest on wymagany.
"Rz" podaje przykład przedsiębiorcy, który kupił części komputerowe za kilkaset złotych. Sprzedawca wystawił fakturę właśnie z taką adnotacją, mimo że mechanizm obowiązuje tylko w transakcjach powyżej 15 tys. zł.
Co w takiej sytuacji powinien zrobić kupujący? Resort finansów rozwiewa wątpliwości. Dopisek na fakturze nie jest kluczowy, najważniejsze są obowiązujące przepisy.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
- Jeśli faktura została oznaczona dopiskiem MPP, mimo że transakcja nie podlega mechanizmowi, nabywca nie musi go stosować - napisało w komunikacie ministerstwo.
Mimo to, firmy wolą dmuchać na zimne i "z automatu" dodają taki dopisek do każdej faktury za produkty zawarte w załączniku 15. ustawy o VAT. Nawet na kilkaset złotych. Szczególnie, że - jak informuję eksperci przepytani przez "Rz" - często urzędnicy skarbówki błędnie informują, że to właśnie dopisek na fakturze jest kluczowy.
Przypomnijmy, że mechanizm podzielonej płatności obowiązuje od 1 listopada dla transakcji, wymienionych właśnie we wspomnianym załączniku 15 ustawy o VAT. Pod warunkiem, że kwota na fakturze przekracza 15 tys. zł.
Sprzedawca w takim mechanizmie otrzymuje zapłatę w dwóch częściach. Pierwsza to kwota netto, a druga to VAT. Kwota podatku trafia na specjalne konto, do którego przedsiębiorca ma ograniczony dostęp. Może je wydać tylko na zapłacenie podatku czy innych danin publiczno-prawnych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl