Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Patryk Słowik
Patryk Słowik
|
aktualizacja

Spór o komisję. Czas na wojnę o kluczowy urząd [OPINIA]

Podziel się:
Przedstawiamy różne punkty widzenia

Premier Mateusz Morawiecki rzutem na taśmę będzie mógł wybrać nowego przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Pytanie brzmi, czy powinien to robić, skoro wiadomo, że odpowiedzialność za kształt państwa ponosić będzie inna opcja polityczna.

Spór o komisję. Czas na wojnę o kluczowy urząd [OPINIA]
Na zdjęciu obecny szef KNF Jacek Jastrzębski (East News, Wojciech Strozyk/REPORTER)

Kadencja prof. Jacka Jastrzębskiego, obecnego przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, kończy się 23 listopada. Szefa komisji, zgodnie z prawem, wskazuje prezes Rady Ministrów.

Szansa na to, że Donald Tusk lub ktokolwiek inny z koalicji KO-TD-Lewica zostanie szefem rządu do tego czasu, jest mała. Zgodnie z prawem więc nowego szefa komisji może powołać Mateusz Morawiecki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowy konkurs dla startupów na Game Industry Conference

Prawo wyboru nowego szefa KNF

Przepisy są tu jasne. Praktyka, stworzona przede wszystkim w 2015 r. przy okazji wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego przez ówczesną koalicję rządową PO-PSL, także. Prawo i Sprawiedliwość ma prawo powołać nowego zarządzającego nadzorem finansowym. Może wskazać Jastrzębskiego na kolejną kadencję, może też - jak podaje "Puls Biznesu" - wybrać kogoś bardziej związanego z szefem rządu, jak choćby Beatę Daszyńską-Muzyczkę, obecną prezes Banku Gospodarstwa Krajowego. Albo bliską znajomą premiera, a obecnie dyrektor generalną Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego – Renatę Oszast.

Przepisy są tak skonstruowane, że nowej ekipie rządzącej będzie bardzo trudno odwołać przewodniczącego KNF przed upływem pięcioletniej kadencji. A władza nad urzędem komisji pozwoliłaby - jak sugerował wspomniany "Puls Biznesu" - zrobić w nadzorze przechowalnię dla ludzi "dobrej zmiany". Co, uczciwie zaznaczmy, dotychczas nie miało miejsca. Spośród dziesiątek całkowicie upolitycznionych przez Prawo i Sprawiedliwość instytucji państwowych Urząd Komisji Nadzoru Finansowego był jedną z nielicznych, gdzie decydowali fachowcy, a nie politycy.

Dobra współpraca na linii KNF-rząd pozwala unikać problemów

Przepisy są zarazem tak skonstruowane, że Prawo i Sprawiedliwość nie musi na odchodne wskazywać przewodniczącego komisji. Jeśli tego nie zrobi, Jacek Jastrzębski będzie pełnił swoją funkcję do czasu wyboru następcy przez kolejnych rządzących.

I choć wszyscy doskonale wiemy, że poczucie odpowiedzialności nie odgrywa kluczowej roli przy obsadzaniu urzędów, wydaje się, że najlepiej dla polskiego państwa byłoby, gdyby szefa nadzoru finansowego wskazała "nowa miotła".

Dlaczego? Dobra współpraca na linii KNF-rząd powinna pomóc w uniknięciu problemów, których - być może - da się uniknąć. Oczywiste jest to, że w najbliższych latach pojawią się nowe afery finansowe. Oczywiste jest to, że powstawać mogą np. piramidy finansowe i znajdą się oszuści żerujący na naiwności ludzi.

Jasne jest też, że pojawi się inna sprawa, której dziś nie sposób przewidzieć - jak kolejna afera Amber Gold, GetBacku, upadłość banku itd.

Najczęściej największe kłopoty brały się z niedoskonałej współpracy różnych państwowych instytucji. Już po rozlaniu mleka poszczególni szefowie urzędów i politycy przerzucali się odpowiedzialnością. Podczas gdy prawda była taka, że wszyscy jakiś jej ułamek ponosili.

Szkopuł w tym, że z jednej strony nadzór finansowy powinien być na tyle niezależny od polityki, jak to możliwe. Ale z drugiej - na tyle wpływowy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i służbach państwa, na ile to możliwe.

Sytuacja, w której w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego powstawałaby opozycyjna wobec zarządzających państwem wysepka, byłaby ze szkodą dla samego państwa. I, ostatecznie, ze szkodą dla obywateli.

Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl