Podkreślił, że jego zdaniem Turów nie może wstrzymać wydobycia.
"Położyliśmy na stole dobrą ofertę"
Kurtykę pytano, jak to się stało, że choć spór o Turów trwał latami, porozumienia nie ma.
- Położyliśmy na stole bardzo dobrą ofertę. Skorzystaliby z niej przede wszystkim mieszkańcy regionu, gdzie istnieje poczucie zagrożenia i gdzie brakuje inwestycji w infrastrukturę wodociągową. Wyszliśmy naprzeciwko oczekiwaniom Kraju Liberadzkiego – bezpośredniego sąsiada elektrowni i kopalni w Turowie. Zaproponowaliśmy też szczodry pakiet wsparcia. Chcieliśmy również uruchomić szczegółowy monitoring środowiskowy, aby rozmawiać o faktach na podstawie konkretnych danych z kopalni – powiedział minister.
Podkreślił, że choć strona polska postawiła "na pełną transparentność" i chciała stworzyć warunki do porozumienia się, jej oferta nie została przyjęta, a na końcu negocjacji doszło do "eskalacji żądań" ze strony czeskiej. Zaznaczył, że odbyło się 17 tur rozmów w tej sprawie.
Minister: nasze argumenty nie zostały wzięte pod uwagę
Minister przekonywał, że strona polska wykazywała, że środek tymczasowy w postaci zamknięcia kopalni jest "absolutnie nieproporcjonalny w stosunku do sytuacji".
- W historii Trybunału mieliśmy takie przypadki. Wspomnę o elektrowniach jądrowych w Belgii, które zostały zaskarżone przez organizacje pozarządowe. Wtedy jednak TSUE nie zażądało wygaszenia działalności elektrowni, mówiąc, że istnieje wyższy interes w postaci bezpieczeństwa publicznego. Dziwi nas i nie rozumiemy, dlaczego nasze argumenty nie zostały wzięte pod uwagę przez panią wiceprezes TSUE – powiedział Kurtyka.
Ocenił, że zastosowano środek, który jest "nieproporcjonalnie większy niż wyrok możliwy". Stwierdził, że na 560 stron ekspertyz i 57 stron wniosku strona polska uzyskała "11-stronicową lakoniczną odpowiedź, w której stwierdzono, że pani sędzia się z nami nie zgadza".
Nie dla rozbudowy
Kopalnia i elektrownia Turów należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, będącej częścią PGE Polskiej Grupy Energetycznej. W 2020 roku minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobywanie w Turowie węgla brunatnego na kolejne sześć lat, do 2026 roku.
Pod koniec lutego br. Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce w sprawie rozbudowy kopalni węgla brunatnego Turów do Trybunału Sprawiedliwości UE wraz z wnioskiem o zastosowanie tzw. środków tymczasowych, czyli o nakaz wstrzymania wydobycia.
21 maja TSUE przychylił się do wniosku Czech i nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia.
500 tys. euro kary za Turów
"Ze względu na to, że Polska nie uczyniła zadość zobowiązaniom nałożonym na nią w tym postanowieniu, Republika Czeska wniosła, w dniu 7 czerwca 2021 roku, o zasądzenie od Polski na rzecz budżetu Unii okresowej kary pieniężnej w wysokości 5 mln euro dziennie za uchybienie jej zobowiązaniom". Polska natomiast złożyła wniosek zmierzający do uchylenia tego postanowienia.
W wydanym postanowieniu wiceprezes Trybunału Rosario Silva de Lapuerta oddaliła ten wniosek Polski i zobowiązała to państwo członkowskie do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary pieniężnej (...)" - czytamy w komunikacie TSUE.
Kara 500 tys. euro dziennie jest naliczana od dnia doręczenia Polsce postanowienia do chwili, w której "wspomniane państwo członkowskie zastosuje się do treści postanowienia wiceprezes Trybunału z dnia 21 maja 2021 roku".