Dzień po przejęciu 1 lipca półrocznej prezydencji w Radzie UE Orban udał się z wizytą do Kijowa. Była to jego pierwsza podróż na Ukrainę od czasu rosyjskiej inwazji na ten kraj w lutym 2022 roku. Spotkanie z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim zostało dobrze przyjęte na Zachodzie, ale premier Węgier trzy dni później udał się do Moskwy na rozmowy z dyktatorem Rosji Władimirem Putinem, co spotkało się z ostrą krytyką sojuszników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W poniedziałek szef węgierskiego rządu złożył kolejną niezapowiedzianą wizytę, tym razem w Pekinie, skąd odleciał do USA na szczyt NATO w Waszyngtonie. Polska zażądała spotkania ws. prowadzenia przez Węgry rotacyjnej prezydencji w UE. W środę dyskutowali o tym ambasadorowie państw członkowskich. Wszyscy, poza Słowacją, krytykowali Orbana. Minęło zaledwie dziesięć dni od początku węgierskiego przewodnictwa, a już Viktor Orbán zdecydował się na dwie wielkie prowokacje - informuje "Rzeczpospolita".
W lutym 2022 r. Orbán był w Moskwie. Dwa tygodnie później Rosja zaatakowała Ukrainę. Teraz znów odwiedził Moskwę, a kilka dni później Rosja zbombardowała szpital dziecięcy. On nie jest strażnikiem pokoju, ale wojny - mówi cytowany przez dziennik Manfred Weber, niemiecki chadek, przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej.
Polityczna izolacja Orbana
Pojawiły się głosy, że z uwagi na zachowanie premiera Węgier Rada UE odbierze Węgrom prezydencję na rzecz Polski. To się jednak prawdopodobnie nie wydarzy. W Brukseli przekaważają głosy, że w najbliższych miesiącach poza odgrywaniem politycznego przedstawienia Orban UE nie zagrozi. Sposobem na niego ma być polityczna izolacja, np. poprzez wysyłanie na spotkania do Budapesztu niższych rangą urzędników państw UE - informuje "Rzeczpospolita".
Postawmy mu się. Ale jednocześnie nie przesadzajmy, nie koncentrujmy się na nim - mówi nieoficjalnie dziennikowi jeden z rozmówców w Parlamencie Europejskim (PE).
Jak zauważa "Rzeczpospolita" wizyty w Moskwie i Pekinie Orban zsynchronizował z inicjatywą stworzenia nowej grupy politycznej w PE, która zrzesza skrajną prawicę. Prym wiedzie francuskie Zjednoczenie Narodowe, ale wszyscy mówią o ugrupowaniu Orbana, a nie Le Pen. Węgierski premier staje na czele prawicowej krucjaty w UE - czytamy w dzienniku.