Wcześniej – w czwartek – jeszcze przed zamknięciem przez sędzię Edytę Snastin-Jurkun przewodu sądowego na wniosek obrony został wysłuchany ostatni ze świadków – biznesmen i dobry znajomy od blisko 20 lat oskarżonego P.
- Nigdy nie słyszałem, żeby P. korzystał z przemocowych rozwiązań – zeznał świadek. Dodał też, że nigdy nie rozmawiał z P. na temat Kwaśniaka i jego pobicia.
Świadek na pytania prokuratury przyznał, że jest wobec niego akt oskarżenia w sprawie SKOK Wołomin – chodzi o uzyskanie kredytu na podstawie nierzetelnej dokumentacji. Dodał, że kredyt zaciągnął na prośbę P. i sprecyzował, że w latach 2009-2014 były to "chyba cztery kredyty" na kwoty pomiędzy jednym a dwa mln zł, z czego ostatni został niespłacony. - Nie pobierałem tych pieniędzy, one były transferowane na inne konta – dodał.
Jednocześnie odpowiadając na pytanie Kwaśniaka, który jest oskarżycielem posiłkowym, przyznał, że w siedzibie SKOK Wołomin w tamtym okresie widywał osoby publiczne – wymienił m.in. nazwiska osób z show-biznesu, a także polityków, w tym również jednego późniejszego, a obecnie już byłego członka rządu.
Po godz. 12 Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa rozpoczął wysłuchiwanie mów końcowych. Będzie je kontynuował zapewne także w piątek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Głośna sprawa
Proces w tej sprawie ciągnie się od wielu lat - ruszył przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Mokotowa w końcu 2015 r. Jednak w listopadzie 2017 r. sędzia prowadząca sprawę poszła na urlop macierzyński. Postępowanie, które znajdowało się już w końcowej fazie, musiało zatem ruszyć od nowa. W konsekwencji proces rozpoczął się ponownie w kwietniu 2019 r. Od tamtej pory odbyło się już kilkadziesiąt rozpraw, podczas których sąd m.in. odebrał wyjaśnienia od oskarżonych i przesłuchał licznych świadków.
Mowy końcowe w tej sprawie były już planowane na lipiec ub.r. Jednak dopiero we wrześniu ub.r. udało się sądowi przesłuchać przedostatniego ze świadków - senatora PiS Grzegorza Biereckiego. Bierecki wcześniej nie stawił się na kilku terminach w sądzie, wskazując na obowiązki senatorskie.
Wojciech Kwaśniak jako wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego nadzorował kontrolę wołomińskiego SKOK-u, z którego - według prokuratury - wyprowadzono kilka miliardów złotych. W maju 2014 r. Kwaśniak został brutalnie pobity przed swoim domem w warszawskim w Wilanowie. Bandytę wynająć miał członek rady nadzorczej SKOK Wołomin.
Proces byłych szefów KNF
Tymczasem w połowie września ub.r. przed warszawskim sądem okręgowym rozpoczął się proces byłych szefów i pracowników Komisji Nadzoru Finansowego, oskarżonych o m.in. niedopełnienie obowiązków służbowych ws. SKOK Wołomin.
Na ławie oskarżonych łącznie zasiada 11 osób. Są to m.in. Andrzej Jakubiak - przewodniczący KNF w latach 2011-2016 oraz Wojciech Kwaśniak - jego ówczesny zastępca. Szczecińska prokuratura regionalna oskarżyła ich o niedopełnienie obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Według prokuratury urzędnicy ci, nadzorując SKOK Wołomin w latach 2013-2014, dopuścili się zaniedbań, które pozwoliły na kontynuowanie przestępczej działalności w tej kasie.
W grudniu 2018 r. CBA zatrzymało Jakubiaka, Kwaśniaka i kilkoro innych urzędników KNF, którzy zasiadają na ławie oskarżonych w tym procesie. Zostali oni wówczas przewiezieni do Szczecina. W 2019 r. szczeciński sąd uznał jednak, że zatrzymanie to było bezzasadne i uchylił wszystkie środki zapobiegawcze stosowane wobec zatrzymanych. - Sąd jasno stwierdził, że prokuratura w żaden sposób nie uprawdopodobniła jakichkolwiek działań, które by naruszały procedurę prawną ze strony mojej, czy pozostałych pracowników KNF ws. nadzoru nad SKOK Wołomin - mówił wtedy Kwaśniak.
Dbałem o to, aby zachowana była najwyższa staranność i profesjonalizm w działaniach wobec SKOK Wołomin. Jestem przekonany, że podczas tego procesu ja i moi współpracownicy zostaniemy oczyszczeni ze stawianych zarzutów – podkreślał we wrześniu przed SO Jakubiak.
Kwaśniak wielokrotnie zaś przypominał, że on sam padł ofiarą zamachu za ujawnienie przestępczego procederu, a postawiony mu przez prokuraturę zarzut w sprawie przed SO jest absurdalny.