Gdy 4-5 lat temu Polacy jedli jabłka na złość Putinowi, przy okazji na popularności zyskał cydr. Produkowany z owoców napój bił rekordy sprzedaży, a producenci wprowadzali na rynek co raz to nowe produkty.
Ale boom już się skończył, a sprzedaż się załamała. Jak pisze "Rzeczpospolita", tylko przez ostatni rok spadek wyniósł 23 proc. i rynek jest już wart ledwie 62 mln zł. Kilka lat temu eksperci szacowali, że przekroczy ona nawet miliard złotych.
Cydru nie kupimy już we wszystkich sklepach, bo duże koncerny wycofują się z Polski. - Cydr sprzedawany jest w około jednej trzeciej sklepów małoformatowych i ta dystrybucja się nie poszerza - mówi Hubert Hozyasz, analityk Centrum Monitorowania Rynku.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Polacy przerzucili się na piwa smakowe i marki bezpośrednio konkurujące z cydrem. Mowa tu przede wszystkim o napojach Somersby czy Dziki Sad.
Producenci piw smakowych mają o tyle łatwiej, że mogą w zasadzie nieskrępowanie poszerzać gamę produktową o nowe smaki. W przypadku cydru takiego pola manewru nie ma, bo ten musi być prodykowany z jabłek.
Ikea wychodzi z USA. Przez wysokie koszty
Producenci cydru narzekają również na zakaz reklamy, konieczność zakładania banderol czy wysoką akcyzę.
Jest jednak dla nich nadzieja. Klienci bowiem wybierają napoje z wyższej półki i rzemieślnicze.
- Gdy całej branży spadała sprzedaż, mikrocydrownie wyprzedają wszystko co mają, a ludzie wręcz się dopominają - mówi Przemysław Iwanek, producent Cydru Pełnia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl