Sri Lanka, której zabrakło dolarów na zakup paliwa i opłaca krajowe pensje w rupiach, zamierza zaprzestać drukowania lokalnej waluty, aby stłumić obecnie najszybciej rosnącą inflację w Azji, która zbliża się do 60 procent - podaje we wtorek singapurski dziennik "The Straits Times".
Lankijski premier Ranil Wickremesinghe potwierdził we wtorek w parlamencie, że stopa inflacji osiągnie wkrótce 60 procent. Dodał, że rozmowy o dofinansowanie z Międzynarodowego Funduszu Walutowego IMF są skomplikowane, ponieważ kraj zbankrutował.
Teraz Sri Lanka planuje wysłać oficjalną delegację do Rosji w celu negocjowania umów naftowych. Jak podaje BBC, w niedzielę minister energetyki Sri Lanki Kanchana Wijesekera powiedział, że w kraju pozostało paliwa na mniej niż jeden dzień.
Ceny na Sri Lance poszybowały
Ceny wzrosły na Sri Lance w czerwcu o 54,6 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Ceny samego transportu wzrosły o 128 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem, a żywności o 80 proc., co jest spowodowane brakiem ropy naftowej i niedoborami zbóż.
22-milionowy kraj nie jest w stanie opłacić niezbędnego importu artykułów spożywczych, nawozów, leków i paliwa z powodu poważnego kryzysu i niedoboru dolara w kraju - pisze Agencja Reutera.
Kraj pogrąża się w chaosie
W związku z kryzysem, Sri Lanka zakazała sprzedaży benzyny i oleju napędowego dla pojazdów prywatnych. Szkoły zostały zamknięte, a mieszkańców kraju poproszono o pracę z domu. Występują przerwy w dostawie prądu, a brak leków doprowadził system opieki zdrowotnej na skraj załamania.
Rezerwy walutowe Sri Lanki praktycznie się wyczerpały. W maju po raz pierwszy w swojej historii nie dokonała spłaty zadłużenia zagranicznego.
Rząd obwinia za obecną sytuację pandemię Covid-19, która zdecydowanie ograniczyła wpływy z turystyki na Sri Lance. Wielu ekspertów uważa jednak, że winne jest złe zarządzanie gospodarką.