- To prawo, którego celem jest przeciwstawienie się sterowanej migracji. Nie jest to ustawa z zakresu polityki migracyjnej czy azylowej - przekonywała szefowa MSW Mari Rantanen, w programie telewizji Yle. Minister reprezentuje narodowo-konserwatywną partię "Finowie" (PS), znaną od lat z antyimigranckiej retoryki.
"To reforma prawa granicznego, o którą od lat zabiegaliśmy" – przekazała w mediach społecznościowych partia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pionierzy" i bezpieczeństwo
Przez cały proces legislacji ustawa wzbudzała i nadal wywołuje wiele kontrowersji. Do jej uchwalenia w parlamencie – jak nakazała komisja konstytucyjna – potrzebna była szczególna większość 5/6.
Przeforsowanie tej ustawy oznacza, że jesteśmy pionierami w Europie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo granicy – przekonywała minister Rantanen.
Liderka Sojuszu Lewicy (VAS) Li Andersson, która wkrótce zasiądzie w europarlamencie, oświadczyła z kolei, że przegłosowanie ustawy to "czarny dzień dla fińskiej praworządności i praw człowieka".
Przeciwne wprowadzeniu ustawy były nie tylko środowiska lewicowe, ale także wielu prawników, utrzymujących, że ustawa w praktyce nie będzie stosowania przez służby graniczne ze względu na sprzeczność z umowami międzynarodowymi.
Według krytyków prawo nie rozwiązuje również podstawowego problemu na wschodzie, jakim jest zamknięcie (od ponad pół roku) wszystkich przejść na całej 1300 km fińsko-rosyjskiej granicy. Ta decyzja ma naruszać swobodę przemieszczania się. Dla podwójnych obywateli, czy osób mających krewnych po obu stronach granicy najkrótsza droga do Rosji wiedzie obecnie przez Estonię.
Granica zostanie otwarta, gdy służby graniczne uznają, że jest to możliwe. Na razie nie ma do tego podstaw – przyznała minister.
Według szefa departamentu wywiadowczego straży granicznej płk. Mikko Lehmusa "zagrożenie zinstrumentalizowaną migracją jest wciąż wysokie, nie uległo właściwie zmianie od listopada zeszłego roku (kiedy to rząd zdecydował się zamknąć przejścia)".
- Jest nieprawdopodobne, by otworzyć całą granicę – zadeklarował.
Migranci szturmują granicę
W połowie lipca straż graniczna poinformowała, że w regionie Kainuu u podnóża Laponii zatrzymana została jedna osoba, która nielegalnie przekroczyła granicę w terenie. To pierwszy taki przypadek w tym roku.
Wcześniej jesienią 2023 r., gdy zaczął się masowy napływ migrantów zza wschodniej granicy, a przejścia były otwarte, do Finlandii przybyło przez kilkanaście tygodni łącznie ponad 1300 osób. Byli to przeważnie młodzi mężczyźni w wieku 20-30 lat, ale także kobiety i dzieci, pochodzący głównie z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki. Według szacunków fińskich służb wśród przybyłych mogą być osoby, które stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju, w tym jednostki związane z grupami ekstremistycznymi, grupami zbrojnymi lub mogące uczestniczyć w zorganizowanym przemycie ludzi.
Finlandia podjęła decyzję. Zamyka granicę z Rosją
Według doniesień mediów nawet co czwarta osoba, która wówczas przybyła do Finlandii i trafiła do ośrodków dla migrantów, opuściła je. Część z nich przedostała się do innych krajów UE, głównie do Niemiec.
Ustawa, która weszła w życie w poniedziałek, nie daje strażnikom granicznym nowych uprawnień, np. użycia siły, czy środków przymusu. Obecnie – jak informuje dowództwo straży – funkcjonariusze szkoleni są w jaki sposób stosować wyjątki przewidziane w ustawie, tj. np. przyznawać ochronę międzynarodową osobom bezbronnym, w tym dzieciom. Nie mówi też wprost o praktyce "push-back", czyli wypychania migrantów tam, skąd przybyli. Jej obowiązywanie jest przewidziane na okres 12 miesięcy.