Jak informuje "Rzeczpospolita", problemów może się spodziewać około 88 tys. pasażerów, którzy mają zaplanowane loty na poniedziałek i wtorek.
Wszystko przez strajk, który był zapowiadany znacznie wcześniej przez pracowników obsługi lotniska, przede wszystkim odpowiedzialnych za kontrolę bezpieczeństwa.
W tym samym czasie protestować zamierzają pracownicy British Airways. Chcą podwyżek, co nie podoba się Brytyjczykom. Pracownicy linii mogą bowiem liczyć nawet na 200 tys. funtów rocznie.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Na razie przedstawiciele związków zawodowych w British Airways odrzucają propozycję podwyżki na poziomie 11,5 proc. przez 3 lata.
Z kolei samo lotnisko czeka paraliż z powodu wspomnianego strajku pracowników kontroli bezpieczeństwa. Przedstawiciele Heathrow zapewniają, że są w stałym kontakcie z przewoźnikami. A tych jest ponad 90.
Port lotniczy sugeruje, by zamiast dwóch mniejszych samolotów, podstawiać jeden większy i tym samym konsolidować loty.
Przewodniczący związku zawodowego Unite, zrzeszającego pracowników lotniska, podkreśla, że to dopiero zapowiedź tego, co może się wydarzyć w przyszłości, bo nastroje są nienajlepsze.
Problem może dotknąć również Polaków, bo w poniedziałek i wtorek na Heathrow lata choćby samolot PLL LOT z Warszawy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl