Ministerstwo Edukacji opublikowało komunikat w związku z planowanym na poniedziałek strajkiem nauczycieli. Czytamy w nim, że strajk "nie jest powodem do odwołania zajęć w przedszkolu bądź szkole" oraz "nie może stanowić przyczyny zamknięcia tych placówek".
Resort powołuje się przy tym m.in. na przepisy Prawa oświatowego i zwraca uwagę, że dyrektor placówki ma obowiązek zapewnić dzieciom lub uczniom "bezpieczne i higieniczne warunki pobytu na terenie placówki". Przypomina, że przystąpienie nauczycieli do strajku nie zwalnia dyrektora z tego obowiązku.
- Jeżeli dyrektor nie jest w stanie zorganizować opieki nad wszystkimi dziećmi czy uczniami, powinien zgłosić ten fakt organowi prowadzącemu – napisano z kolei w instrukcji dla rodziców, również dostępnej na stronie MEN.
Nauczyciele na jednej z facebookowych grup wytykają błędy.
- W tej sprawie zastosowanie ma Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach, zgodnie z którym zajęcia mogą być odwołane tylko z dwóch powodów. Po pierwsze, może to zrobić organ prowadzący, jeśli w związku z organizacją i przebiegiem imprez ogólnopolskich lub międzynarodowych uczniowie będą mieli trudności w dotarciu do szkoły lub będzie problem z samą organizacją zajęć – wyjaśnia jeden z nich pod postem z oświadczeniem.
- Drugi przypadek to utrzymujące się mrozy lub wystąpienie na danym terenie zdarzeń, które mogą zagrozić zdrowiu uczniów. Jeśli zajdą zdarzenia z drugiego przypadku - dyrektor (za zgodą OP) może odwołać zajęcia.
Nauczyciel dowodzi, że strajk spełnia drugą z przesłanek – a dotyczy zagrożenia zdrowia uczniów.
- Jeśli na terenie szkoły miałoby być kilkaset dzieciaków pozbawionych praktycznie opieki - bo blisko 100% nauczycieli strajkuje i nie ma obowiązku zapewnić nawet bezpieczeństwa uczniom - to dyrektor może wystąpić do OP o zgodę na odwołanie zajęć, bo wypadek wisi w powietrzu – wyjaśnia.
Uczestnicy dyskusji nie kryją rozczarowania przekazem płynącym ze strony MEN.
- Oto, jak ministerstwo zastrasza dyrektorów i rekrutuje rodziców do pieniactwa. A podobno to my, nauczyciele angażowaliśmy rodziców i uczniów politycznie. Zaraz, zaraz, jest taka lektura, gdzie główna świnia zmieniała przepisy na drzwiach stodoły i w jedynie słuszny sposób kazała je interpretować? A zatem manipulacji przepisami czas start! – napisała pani Wioletta.
- Dziwię się dyrektorom, zwłaszcza podstawówek i przedszkoli, którzy nie odważyli się zamknąć szkół. Jeśli coś się stanie, prokurator – skomentowała pani Małgorzata.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl