Negocjacje pedagogów z rządzącymi utknęły i mają być wznowione we wtorek o 16. Rano jednak wicepremier Beata Szydło stwierdziła, że pojawiły się nowe propozycje - zarówno ze strony związkowców, jak i rządu.
Władza zaproponowała podwyżki o prawie 10 proc., ale od przyszłego roku. I pod warunkiem likwidacji niektórych przywilejów płacowych (mowa o dodatku za wyróżniającą ocenę pracy). Prezes ZNP Sławomir Broniarz poinformował natomiast, że zamiast 1000 zł na rękę, jego związek (do spółki z Forum Związków Zawodowych) zadowoli się 30-proc. podwyżką.
Z kolei prezydent w poniedziałek zasugerował, by nauczycieli objąć 50-proc. kosztami uzyskania przychodu. Tak, jak wykładowców akademickich. Jak liczyliśmy w money.pl, oznacza to zazwyczaj między 200 a 350 zł podwyżki.
Obejrzyj: Związki zawodowe idą na ustępstwa. Chodzi o pensje nauczycieli
Jak propozycje mają się do postulatów związkowców? Postanowiliśmy to sprawdzić i pokazać w jednej tabeli.
Podobnie jak w przypadku wyliczeń kosztów uzyskania przychodu, problem stanowią dane. ZNP podaje inne zarobki, Ministerstwo Edukacji Narodowej - inne. Dlatego podliczyliśmy propozycje i postulaty dla obu wariantów.
Rząd daje 250, nauczyciele chcą 700
Najpierw skupmy się na wynagrodzeniach, podawanych przez ZNP. Tu nauczyciele w zależności od stopnia mogą liczyć na podwyżkę między 196 a 273 zł miesięcznie na rękę. Rządowa propozycja to natomiast wzrost pensji od 173 do 245 zł.
Do żądań związkowców tym obietnicom daleko. ZNP i FZZ co prawda nie chcą już 1000 zł, ale wciąż żądają znacznie więcej, niż daje władza. Ich propozycja to podwyżka rzędu 520 zł dla stażysty i ponad 700 zł dla nauczyciela dyplomowanego.
Z kolei "Solidarność" do rozmów siadała z postulatem dwuetapowej podwyżki po 15 proc. Jedna teraz, druga w 2020 roku. To oznaczałoby, że w styczniu pensja stażysty wzrosłaby o 564 zł, a nauczyciela dyplomowanego - o 767 zł na rękę.
Jak jednak poinformowała Beata Szydło, "Solidarność" wyraziła zainteresowanie ofertą rządu. Czy rzeczywiście tak jest? Nie wiadomo, bo przewodniczący oświatowej "S" przyznał jedynie, że jest "umiarkowanym optymistą". Szczegółów propozycji wicepremier jednak nie potrafił podać.
Dane MEN korzystniejsze
Jeśli weźmiemy pod uwagę dane ministerialne, to podwyżki będą znacznie bardziej okazałe. Głównie dlatego, że i baza jest w tym przypadku wyższa. Resort podaje bowiem, że pensje netto nauczycieli w zależności od stopnia awansu zawodowego to po kolei: 2087, 2310, 2976 i 3784 zł brutto.
Sławomir Broniarz wielokrotnie zarzekał się, że to są pensje tylko na papierze, bo w rzeczywistości takie wynagrodzenie pobierają na przykład dyrektorzy szkół. Szeregowi nauczyciele mają znacznie niższe pobory.
Gdyby jednak wziąć pod uwagę te dane, to propozycja rządu wygląda już nieco lepiej. Oznacza bowiem podwyżki od 200 do prawie 400 zł. Z kolei prezydencki plan to od ok. 250 do 450 zł na rękę więcej.
Ile chcą związki? ZNP i Forum Związków Zawodowych według nowej, 30-procentowej propozycji - od 630 do 1130 zł na rękę co miesiąc (tyle wynosiłaby podwyżka, gdyby liczyć według danych o zarobkach, którymi posługuje się MEN). Z kolei "Solidarność", gdyby nadal obstawała przy swoim pierwotnym planie, chce docelowo podwyżek o 700-1300 zł miesięcznie.
Jak by nie patrzeć, propozycje władzy dla nauczycieli znacząco rozmijają się z ich oczekiwaniami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl