Grupa rolników w czwartek zjawiła się w Sejmie na zaproszenie PiS i Konfederacji. Ogłosili, że rozpoczynają strajk okupacyjny. Jak twierdzą, są pierwszą organizacją, która przeprowadza strajk w takiej formie, ale po tygodniu uczestnicy mają się wymienić i do nowej formy protestu mają dołączyć inne związki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie wiem, kim są ci rolnicy"
Organizatorzy strajku przestawiają się jako członkowie Związku Rolniczego "Orka". To dość tajemnicza organizacja. Ciężko znaleźć o niej jakiekolwiek informacje w internecie. Na Facebooku jest grupa o tej nazwie, która została założona na kilka godzin przed początkiem strajku. O "Orce" nie słyszał Wiesław Gryn ze stowarzyszenia "Oszukana Wieś", który stał na czele protestów przewijających się przez Polskę w ostatnim czasie.
Dziś 90 procent rolników otwiera oczy i nie wiedzą, co to za związek. Nie wiem, kim są ci rolnicy, nie znam tego stowarzyszenia. Teraz związków powstało jak grzybów po deszczu. Żeby tylko nie skończyło się na 'sezonowych działaczach'. Nie chcę ich krzywdzić, ale jeśli wchodzi się w buty reprezentantów krajów, to powinno się pytać istniejące związki, jakie mają postulaty, tak żeby mówić jednym głosem, bo dzisiaj jest to szczególnie ważne - mówi w rozmowie z money.pl Wiesław Gryn.
Gryn zastrzega jednak, że zgadza się z "Orką" co do jednego - opieszałości premiera.
- Nie wiemy, na czym stoimy. To, co zostało ustalone w Jesionce, powinno zostać spełnione, a tak jest tylko przeciąganie w czasie, a roślinom na polu nie mogę powiedzieć "poczekajcie" - mówi.
Jego zdaniem "Zielony Ład" powinien zostać zmieniony na taki, żeby jego warunki były akceptowalne.
O związek "Orka" pytany był w czwartek wiceminister rolnictwa.
Pierwszy raz słyszę o tym związku. Ładnie się nazywa - tak na pytanie, czy zna Związek Rolniczy "Orka" odpowiedział Stefan Krajewski.
- To polityczny protest. Chyba PiS i Konfederacja wprowadziły rolników, którzy mają blokować prace Sejmu. Przed wyborami (do PE - przyp. red.) potrzebne są takie obrazki. Robimy wszystko, żeby granica była szczelna, nie da się jej zamknąć w jedną stronę, jeśli chcemy wywozić polskie produkty rolne do Ukrainy. Nieprzypadkowo (strajkujący rolnicy - przyp. red.) zostali wprowadzeni przez partie opozycyjne - mówił w rozmowie ze stacją TVN24.
Rolnicy okupują Sejm. O co walczą?
Strajkujący rolnicy ze związku "Orka" domagają się rozmowy z premierem. - Nie może być tak, że daje nam się pieniądze, a worek, z którego pieniądze nam uciekają, jest nadal otwarty - powiedział jeden z nich, odnosząc się do kwestii otwartych granic dla ukraińskich produktów rolnych.
I dodał:
To zależy od rządu, jak długo tu zostaniemy. Zaraz minie pół roku, odkąd stoimy na blokadach. Nie chcemy utrudniać kierowcom życia. Pan premier nie dobija do brzegu, to są tylko obietnice, domagamy się konkretnych rezultatów tych rozmów. Chcemy rozmawiać dzisiaj z Donaldem Tuskiem.
Jakie mają postulaty?
- Przyjechaliśmy na obywatelską, rolniczą kontrolę. Przyjechaliśmy jako zwykłe chłopy. Żadna partia nami nie steruje. Dwa najważniejsze postulaty to: Zielony Ład do kosza i granica z Ukrainą zamknięta na niekontrolowany napływ produktów ukraińskich lub nałożenie cła. Proszę sobie wyobrazić, że swoim elektrykiem wraca pan do domu i nagle bateria się rozładowała, a dziecko trzeba zawieźć do lekarza. Traktor będzie musiał być elektryczny, kombajny również. Gdzie pan będzie parkował te elektryki. W Zielonym Ładzie nam przeszkadza wszystko. Zeroemisyjność mi przeszkadza na przykład. Ja chcę oddychać powietrzem, które jest w tej chwili. Mi ono nie przeszkadza - mówił jeden z liderów strajku w Sejmie ze Związku "Orka".
Strajkujących wspiera były minister rolnictwa w rządzie Zjednoczonej Prawicy Robert Telus. - Rolnicy walczą nie tylko o sprawy rolników, nie tylko Polaków, ale Europejczyków. Popieram panów jako rolnik, nie jako poseł - przekonywał w czwartek po południu.
Plan pomocy dla rolników w Polsce
Protesty rolników przetaczają się przez Europę od kilku miesięcy. Związane są z zapisami unijnego "Zielonego Ładu", a także kwestią napływu ukraińskich produktów rolnych na europejskie rynki, choć miały być one przeznaczone na inne.
Przypomnijmy, że pod koniec kwietnia rząd przedstawił plan pomocy dla rolników w Polsce. Przewiduje m.in. dopłaty dla producentów zbóż.