Od czwartku, rozporządzeniem MSWiA, strefa buforowa obowiązuje na ok. 60 km granicy z Białorusią w Podlaskiem, z czego na ok. 40 km nie wolno przebywać na pasie 200 metrów od linii granicy, a na ok. 16 km na ok. 2 km. W strefie nie ma miejscowości ani szlaków turystycznych.
Zakaz będzie obowiązywał przez 90 dni. Obszar strefy objętej zakazem nie obejmuje, co do zasady, miejscowości i szlaków turystycznych, tak aby skutki wprowadzonych ograniczeń były jak najmniej uciążliwe dla mieszkańców, turystów czy innych podmiotów prowadzących działalność zawodową.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przedsiębiorcy proszą o pomoc
O pomoc jednak proszą przedsiębiorcy z Podlasia. Wskazują, że wprowadzenie strefy buforowej będzie miało negatywny wpływ na firmy, które znajdują się w okolicy granicy.
Zwracam się do Pana Premiera z apelem o wprowadzenie rekompensat dla przedsiębiorców dotkniętych skutkami decyzji rządowej. Chcę przypomnieć, że a podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w latach 2021-2022. Ówczesna interwencja ze strony rządu pozwoliła wielu firmom przetrwać trudny okres ograniczeń - napisał rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw Adam Abramowicz.
Jednak przedsiębiorcy piszą nie tylko do premiera. W czwartek blisko 60 przedsiębiorców z regionu wystosowało list do wojewody podlaskiego Jacka Brzozowskiego.
W piśmie przedstawiciele firm zwrócili się o "jak najszybsze podjęcie działań i wprowadzenie środków pomocowych" dla: hoteli, pensjonatów, kwater agroturystycznych, biur podróży, restauracji oraz innych obiektów gastronomicznych, drobnych przedsiębiorstw lokalnych (piekarnia, browar) oraz osób wykonujących indywidualną działalność gospodarczą (przewodnicy turystyczni, wytwórcy pamiątek regionalnych, wypożyczalnie sprzętu sportowego i rekreacyjnego, etc.) działających na terenie Puszczy Białowieskiej i powiatu hajnowskiego.
"Jesteśmy ofiarami wojny hybrydowej"
Pod koniec maja pomysł strefy buforowej skomentowali dla money.pl Mateusz Grygoruk przedsiębiorca z Podlasia oraz Ewelina Grygatowicz-Szumowska, prezes agencji celnej Terminus, która działa w porozumieniu "Zjednoczony Wschód".
- Jesteśmy na samym dnie, przysypywani mułem, bo my tego ruchu praktycznie nie mam. To są ostatnie wyziewy naszych możliwości jeżeli chodzi o utrzymanie działalności. Tutaj jedynym rozwiązaniem jest otwarcie przejść granicznych, nie ma co ukrywać - podkreślił Grygoruk.
Ewelina Grygatowicz-Szumowska wskazała natomiast, że jest "zbulwersowana całą sytuacją na Podlasiu". - Jesteśmy ofiarami wojny hybrydowej - przekazała.
Mam wrażenie, że wszystkie działania są podejmowane chaotycznie i nie są do końca przemyślane. Nie wiem, czy były jakieś konsultacje przeprowadzone, jakie będą konsekwencje tych działań. Obecna władza, a była opozycja, szła do wyborów z pięknymi hasłami, że będą słuchać społeczeństwa, ale nie wiem, czy to teraz tak działa. Teraz jest odmieniane bezpieczeństwo przez wszystkie przypadki, ale czy jest w tym jakaś strategia? - mówiła Ewelina Grygatowicz-Szumowska.
O sytuacji polskich przedsiębiorców z Podlasia informowaliśmy w serwisie money.pl już wielokrotnie. Lokalne firmy informują od dłuższego czasu, że są na skraju bankructwa. W swoich apelach do polityków, zarówno tych ze szczebla samorządowego, jak i centralnego, wskazują na propozycje konkretnych zmian. Tyle że konkretnego odzewu brak, a czas ucieka - mogliśmy przeczytać w kwietniu.
Podlascy przedsiębiorcy mieli wówczas dwa postulaty: otwarcie, a przynajmniej rewizja decyzji o zamknięciu granicy z Białorusią, oraz przeprowadzenie zasadniczych zmian w programie wypłacania rekompensat, zapoczątkowanym przez rząd Zjednoczonej Prawicy.