Afera dotycząca nieprawidłowości przy wydawaniu dokumentów umożliwiających cudzoziemcom wjazd do Polski zatacza coraz większe kręgi. Reakcje polskiego rządu, zamiast jednak tonować sytuację, prowadzą do coraz większej eskalacji problemu. Idea Schengen trzeszczy w szwach, a na wewnętrznych granicach UE mogą wrócić kontrole.
- Afera wizowa w Polce może stać się katalizatorem kryzysu strefy Schengen. Jest takie zagrożenie. Ten układ opiera się na zasadach wzajemnego zaufania. Niespójna narracja polskiego rządu, inna na potrzeby wewnętrzne, inna na zewnątrz, burzy konieczne tu zaufanie do Polski i może mieć poważne konsekwencje - przestrzega w rozmowie z money.pl prof. Artur Nowak-Far z Kolegium Gospodarki Światowej SGH i były podsekretarz stanu w MSZ.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Afera wizowa niesie burzę
Polski rząd bagatelizuje problem handlu polskimi wizami, twierdząc, że minister Zbigniew Rau od ponad roku miał wiedzę o procederze, a skala była mniejsza, niż wykazują media i opozycja. Lakoniczne odpowiedzi polskiej dyplomacji przekazane Komisji Europejskiej wywołały natychmiastową reakcję unijnej komisarz, która domagała się rzetelnych wyjaśnień.
- List komisarz Johansson, wysłany w odpowiedzi na lakoniczne i zbywające wyjaśnienia strony polskiej, jest już wstępem pod własne stanowisko KE. To może być podstawą skargi do TSUE - zaznacza Artur Nowak-Far.
Nie pomagają również słowa rzucane na wyborczych wiecach przez szefa polskiego rządu w stronę kanclerza Scholza. Mateusz Morawiecki wprost polecił szefowi niemieckiego rządu, aby ten "nie wtrącał się w polskie sprawy" i sprawdził, czy Niemcy mają szczelne granice.
Nasi zagraniczni partnerzy mają pełne prawo oczekiwać szczegółowych wyjaśnień i zapewnień, że wszelkie procedury wizowe są zachowywane. To nie są tylko nasze wewnętrzne sprawy. Jest to obszar zainteresowania wszystkich krajów strefy Schengen, a zwłaszcza najbliższych nam sąsiadów. Niemcy to kraj docelowy, emigracyjny, nic więc dziwnego, że są żywo zainteresowane tym, w jaki sposób ta migracja się odbywa w państwie tranzytowym, czyli w Polsce - podkreśla Nowak-Far.
Niemcy rozważają stacjonarne kontrole na granicy z Polską
Kanclerz Scholz wprost stwierdził, że "nie chce, żeby Polska po prostu machnęła ręką" na aferę wizową. Udzielił też poparcia propozycjom wysuniętym przez minister spraw wewnętrznych RFN Nancy Faeser ws. rozważenia wprowadzenia stacjonarnych punktów granicznych do wyrywkowych kontroli na granicy z Polską i Czechami.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji "Politico", Niemcy ogłoszą w środę wprowadzenie tymczasowych kontroli na granicach z Polską i Czechami.
Dla Niemiec polski wątek nieprawidłowości przy wydawaniu wiz wpisuje się w szerszy problem i dlatego wywołuje tak duże poruszenie. Jak zauważa Kamil Frymark, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, obecnie w RFN mamy do czynienia z najpoważniejszą od 2015 r. odsłoną kryzysu uchodźczego.
"W Niemczech odnotowuje się wzrost liczby prób nielegalnego przekraczania granicy, zwłaszcza z Polską i Czechami. Według danych Policji Federalnej w sierpniu na granicy z RP wykryto ich 3964, z Austrią – 3038, z Czechami – 2879, a ze Szwajcarią – 1223. Najwięcej nieautoryzowanych wjazdów od początku roku odnotowano z Polski – do końca sierpnia było ich łącznie 18 269 (wzrost o 156 proc. rok do roku) - wskazuje Frymark.
Na pytania o napięte relacje między Warszawą i Berlinem w związku aferą wizową odpowiedział nam rzecznik Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (BMI).
BMI jest świadome doniesień i zarzutów w Polsce. Ważne jest, aby polskie władze jak najszybciej wyczerpująco wyjaśniły fakty. Zostało to również przekazane stronie polskiej. Nie możemy komentować dalszych szczegółów poufnych rozmów - przekazał money.pl Cornelius Funke.
Landy chcą uszczelnienia granicy
Afera wizowa dolała tylko oliwy do ognia. Wprowadzenia stałych, wyrywkowych kontroli na granicy z Polską od wielu miesięcy żądają landowi ministrowie spraw wewnętrznych Saksonii i Brandenburgii.
Jednak problem rezonuje również nawet w rejonach, które bezpośrednio z Polską nie sąsiadują. Michael Siefener z bawarskiego MSW poinformował money.pl, że gminy są już na granicy możliwości i nie chodzi tylko o ograniczenie nielegalnej migracji, ale również oficjalnych azylantów.
Podkreślił, że ok. 2/3 osób ubiegających się o azyl, które przybyły do Niemiec (101 tys. ze 151 tys. osób ubiegających się o azyl po raz pierwszy), nie było wcześniej zarejestrowanych w innym kraju UE, mimo że przekroczyli zewnętrzną granicę UE.
Fakt, że coraz więcej osób wjeżdża do UE w sposób całkowicie niekontrolowany, stanowi rażące zagrożenie dla bezpieczeństwa. Ochrona granic zewnętrznych UE musi zostać znacznie wzmocniona. Do tego czasu w razie potrzeby konieczne są również bezpośrednie kontrole graniczne jako ultima ratio (ostateczny środek - przyp. red.), o których wprowadzeniu decyduje wyłącznie Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych - poinformował nas Michael Siefener
Jak dodał rzecznik bawarskiego MSW, na granicy niemiecko-austriackiej bawarska policja graniczna, oprócz policji federalnej, przeprowadza niezależne kontrole. - Ponadto wzmocniliśmy kontrole na całym obszarze przygranicznym - zaznaczył.
Czechy, Słowacja, Węgry. Szwy Schengen trzeszczą
Problem nie dotyczy więc tylko relacji Berlin-Warszawa, ale już rozlewa się na cały region. - Do końca tygodnia ma się rozstrzygnąć, czy Czesi przywrócą kontrole na części przejść granicznych, w tym także z Polską - poinformował czeski minister spraw wewnętrznych Vit Rakusan.
Jak donosi RMF24, trwają już rozmowy o wprowadzeniu krótkoterminowych stałych kontroli granicznych. Już w połowie września czeski dziennik "MF Dnes" dotarł do pism, w których czeska policja zwraca się do władz gmin leżących przy polskiej granicy z pytaniem o możliwość zainstalowania szlabanów granicznych i barier na bocznych drogach prowadzących do Polski.
Jak tłumaczyła w oficjalnym oświadczeniu rzecznik komendy Ołomuńcu, na razie chodzi o prewencyjne przygotowania, w razie kolejnej fali emigracji lub nowej pandemii.
Z kolei "kierunek słowacki" uruchamiamy sami. Premier Morawiecki polecił zaostrzenie działań, nakazując wprowadzenie kontroli na granicy ze Słowacją. Mają dotyczyć busów, autobusów i samochodów osobowych, co do których istnieje podejrzenie, że mogą nimi podróżować imigranci próbujący nielegalnie przekroczyć granicę..
Decyzja premiera o kontrolach na drogach przy granicy ze Słowacją niejako w celu zatrzymania migrantów z tzw. południowego szlaku jest propagandowym manewrem wyprzedzającym. Rząd chce narzucić narrację, że możemy czuć zagrożenie z tego kierunku. To nie ma sensu. Migranci nie chcą przywędrować do Polski i tu urządzić sobie życia. Jesteśmy krajem tranzytowym - zaznacza Nowak-Far.
Problem podnoszą również Węgry. W przesłanym money.pl oświadczeniu służb prasowych węgierskiego rządu podkreślono, że granice Europy muszą być mocniej strzeżone. - Wydaliśmy ponad 2 mld euro na ochronę strefy Schengen przed nielegalnymi migrantami - zaznaczył rzecznik.
Czy to oznacza, że strefa Schengen się kruszy? Zdaniem eksperta nie, choć wynikająca z niej swoboda podróżowania może zostać zawieszona. - Reguły Schengen pozwalają przywracać kontrole graniczne na wniosek poszczególnych państw, ale tylko na określony czas i z dobrze umotywowanych powodów - przypomina Nowak-Far.
Nie ma wątpliwości jednak, że skutki afery wizowej zwiastują poważne problemy.
- To cisza przed burzą. Kryzys się rozkręca i w końcu może doprowadzić do czasowego przywrócenia kontroli na granicach z Polską. Tu nie można machnąć ręką, potrzeba znacznie lepszej gry. Na arenie międzynarodowej nie uda się prymitywnych reakcji wytłumaczyć prowadzoną w kraju kampanią wyborczą. Tu liczy się merytoryczna i przejrzysta dyplomacja, wyjaśniająca sytuację i wskazująca sposoby wyjścia z kryzysu - konkluduje ekspert.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl