Afera wizowa zatacza coraz większe kręgi. Chodzi o nieprawidłowości dotyczące wydawania dokumentów umożliwiających cudzoziemcom wjazd do Polski. Dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik ujawnił, powołując się na nieoficjalne źródła, że kierownictwo Ministerstwa Spraw Zagranicznych musiało od dawna wiedzieć o wizowej korupcji.
Prokuratura Krajowa wraz z CBA prowadzą w tej sprawie śledztwo. Pod lupę wzięła kilkaset wiz wydanych w ciągu półtora roku. Temat jest wyjątkowo niewygodny dla partii rządzącej.
Za sprawy konsularne i wizowe odpowiedzialny był bowiem odpowiedzialny sekretarz stanu w MSZ Piotr Wawrzyk. Stracił to stanowisko 31 sierpnia. Portal Onet poinformował, że Piotr Wawrzyk miał pomagać swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Afera wizowa. Co nam grozi?
Polska nie jest krajem na peryferiach świata. Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej i strefy Schengen (obszar UE bez kontroli na wewnętrznych granicach - przyp. red.), a nasza wschodnia granica jest jednocześnie granicą zewnętrzną Unii. Pojawia się więc pytanie: jakie konsekwencje - w związku z aferą wizową - możemy ponieść? W skrajnym przypadku może chodzić nawet o zawieszenie naszego kraju w prawach członka strefy Schengen.
To są pogłoski, które mają jakieś uzasadnienie. Kiedy Węgrzy wydawali swoje paszporty w szemrany sposób, USA zawiesiły wobec nich reguły ruchu bezwizowego - mówi w rozmowie z money.pl prof. Artur Nowak-Far z Kolegium Gospodarki Światowej SGH.
Chodzi o ograniczenia wizowe wprowadzone przez Stany Zjednoczone z początkiem sierpnia. Powodem tego były zarzuty dotyczące nieodpowiedniego weryfikowania tożsamości osób ubiegających się o dokumenty w latach 2011-2020. Amerykańskie służby stwierdziły, że węgierskie paszporty mogły otrzymać osoby nieuprawnione, a w proceder mogły być zaangażowane grupy przestępcze.
Były wiceminister spraw zagranicznych zamieszanie związane z wizami ocenia bardzo surowo. - To, co wydarzyło się w aferze wizowej, to bez wątpienia naruszenie zasad strefy Schengen - uważa.
Może przy tym nie mieć znaczenia, że to nie nasz kraj organizował - na razie możemy się tego jedynie domyślać - nielegalny przerzut migrantów, tylko jakaś grupa przestępcza. Ta jednak na pewno funkcjonowała wskutek działań albo zaniechań członka rządu, co będzie przedmiotem dokładnego zbadania nie tylko polskich organów śledczych i kontrolnych - mówi Nowak-Far.
Jego zdaniem cała sprawa pokazuje niezdolność państwa do szybkiej reakcji i szybkiego identyfikowania zagrożenia w tym zakresie.
"Polska straciła zaufanie partnerów"
Skutki afery wizowej możemy odczuć bardzo szybko.
- Polska z pewnością, to akurat jest pewne na 100 procent, straciła zaufanie sojuszników - prof. Artur Nowak-Far.
Wyjaśnia, że nie chodzi o wszczęcie jakiejś procedury czy postępowania, a o naszych partnerów - zwłaszcza Amerykanów - którzy "mogą zadecydować o zawieszeniu wobec nas udogodnień wizowych".
Skoro rozdajemy wizy bez odpowiedniej weryfikacji i za późno reagujemy na nieprawidłowości występujące na masową skalę, to oznacza, że procedury u nas nie są właściwe. I to jest dla naszych sojuszników sygnał, by zareagować, nim te procedury zostaną usprawnione - tłumaczy nasz rozmówca.
Nagonka przeciwko tym, którzy mają prawo prosić o azyl
B. szef MSZ zwraca też uwagę na retorykę rządu dotyczącą migrantów. - Ludzie sprawujący władzę od lat rozkręcają w Polsce nagonkę przeciwko ludziom, którzy szukają w Polsce pomocy - ocenia prof. Artur Nowak-Far.
- To jest od samego początku złe. Znaczna część tych ludzi ma potencjalne uprawnienia do wystąpienia o azyl, a my ich przerzucamy przez jakieś mury czy płoty. To jest niegodziwe, więc z niegodziwości nigdy nie powstanie nic dobrego. Ze złej mąki nie będzie dobrego chleba - podsumowuje.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl