Według najnowszych danych Eurostatu, w 2020 roku Polska przyznała 600 tysięcy wiz pracowniczych dla obywateli spoza Unii Europejskiej. To stanowiło znaczący udział w 2,2 milionach wiz przyznanych łącznie we wszystkich krajach Unii Europejskiej. W 2021 roku liczba ta wzrosła do ponad 790 tysięcy. W porównaniu, Niemcy przyznały zaledwie ponad 18 tysięcy takich wiz, Czechy - 41 tysięcy, a Włochy - 50 tysięcy - informuje w środę "Rzeczpospolita".
"Wyrywkowe kontrole ujawniają nadużycia"
Dziennik dodaje, że problemem jest to, że nie ma systematycznego sprawdzania, czy osoby, które otrzymały te wizy, faktycznie podjęły pracę "a wyrywkowe kontrole ujawniają gigantyczne nadużycia"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennik jako przykład podaje Łódź. Tam Straż Graniczna przeprowadziła kontrolę w dużej agencji zatrudnienia, prowadzonej przez 40-letniego obywatela Gruzji. Kontrola objęła 1600 obywateli Gruzji i Białorusi. Okazało się, że od połowy ubiegłego roku, właściciel agencji zarejestrował 1647 oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcom - to jest dokument, który jest "przepustką" do uzyskania wizy - w urzędzie pracy. Żaden z tych cudzoziemców nie podjął jednak zatrudnienia - informuje dziennik.
RZ zwraca także uwagę, że nie wiadomo, ilu z 790 tysięcy posiadaczy wiz pracowniczych rzeczywiście podjęło pracę.
"Liczba wydanych pozwoleń na pracę nie przekłada się na liczbę pracowników. Na koniec 2022 r. zaledwie ponad 1 mln cudzoziemców było ubezpieczonych w ZUS, z tego 746 tys. to Ukraińcy, których przed wojną było w naszym kraju nawet 3 mln" - opisuje RZ.
Przypomnijmy, że Centralne Biuro Antykorupcyjne bada sprawę wiz wydawanych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych cudzoziemcom z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Skutkiem tzw. afery wizowej było odwołanie wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka.