Peter Buck, z wykształcenia fizyk nuklearny, był jednym z dwóch założycieli sieci barów z kanapkami Subway.
Subway obecny jest na rynku od 1965 r. Buck na założenie pierwszego Subwaya pożyczył wówczas 1000 dolarów od kolegi, Freda DeLuci. Biznes z początku przynosił straty. Para założycieli jednak nie zraziła się tym i otworzyła drugi, a następnie trzeci bar. Dopiero wtedy wyszli na prostą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozwój jeszcze przyspieszył , gdy w 1973 r. kolejne restauracje zaczęto otwierać na zasadzie franczyzy. Kolejne lata były okresem gigantycznego wzrostu, który sprawił, że sieć ma obecnie ponad 37 tys. lokali w ponad 100 krajach. Liczba barów szybkiej obsługi w samych tylko Stanach Zjednoczonych wynosi ponad 20 tys. To więcej niż ma McDonald's.
DeLuca zmarł w 2015 r., a Buck w 2021 r. Obaj pod koniec życia trafiali na listy najbogatszych mieszkańców Ziemi. Teraz są na niej ich spadkobiercy, w których rękach wciąż znajduje się Subway.
Połowa spadku ma zasilić konto organizacji charytatywnej. To może mieć drugie dno
Połowa majątku po Peterze Bucku nie trafi jednak bezpośrednio do spadkobierców, tylko zasili konta założonej przez niego organizacji charytatywnej. Jak szacuje na bazie obecnej wyceny Subwaya amerykański "Forbes", jeśli spółka zostanie sprzedana, może to być kwota około 5 mld dol. Będzie to jeden z największych jednorazowych datków charytatywnych w historii.
Subway bada rynek. Rozważa przełomową transakcję
Jak zauważa "Forbes", sprawa może mieć jednak drugie dno. Niewykluczone, że jest to po prostu sposób na niezapłacenie sporego podatku, który w innym razie spadkobiercy Bucka musieliby zapłacić, sprzedając Subwaya.
Ostatnio w podobny sposób Yvon Chouinard, założyciel Patagonii, przekazał swoją firmę organizacji walczącej ze zmianami klimatu. Barre Seid swoją spółkę Tripp-Lite podarował z kolei organizacji działającej na rzecz konserwatywnych zmian w amerykańskim prawie.
Po śmierci Bucka fundacją mają zarządzać jego synowie.