Strajk Przedsiębiorców trwa. Pod pretekstem zebrań partyjnych otwierają się w Polsce kolejne lokale, które zgodnie z rządowym rozporządzeniem dotyczącym obostrzeń sanitarnych, powinny pozostać zamknięte. W miniony weekend do grona zbuntowanych, choć sami organizatorzy nie mówią o buncie, ale pełnym korzystaniu ze swoich praw, dołączył klub Reset ze Świebodzina.
Uczestnicy imprezy, która miała miejsce w nocy z soboty na niedzielę, z pewnością zapamiętają ją na długo. I nie chodzi tu o szampańską atmosferę, ale o interwencję funkcjonariuszy policji, którzy pojawili się po to, aby przerwać spotkanie. Mundurowym towarzyszyli przedstawiciele sanepidu.
Na profilu społecznościowym Strajku Przedsiębiorców pojawił się krótki filmik z opisywanego zajścia. Wideo trwa tylko 30 sekund, więc nie ma pewności, co dokładnie działo się od początku do końca interwencji. Widać jednak, jak jeden z mężczyzn w kominiarce - według relacjonujących zajście był to policjant - podchodzi do DJ-a i wymierza mu cios. Ten przestaje grać i osuwa się na barierki. Policjant, który miał zadać cios, nie kontynuuje czynności.
- To w niczym nie przypominało interwencji policji. Wyglądało to, jak wejście gangsterów, którzy chcą wymusić haracz – komentuje jeden z liderów Strajku Przedsiębiorców Paweł Tanajno, który był w klubie podczas wizyty funkcjonariuszy.
- Nie byłem w stanie się dowiedzieć, kto dowodzi z akcją. Domagałem się okazania i zatrzymania policjanta, który uderzył DJ-a. Nikt nie reagował na moje prośby – dodaje.
Paweł Tanajno opowiada, że policjantom towarzyszyły psy tropiące. Po spisaniu uczestników i wyłączeniu muzyki, funkcjonariusze wyszli z lokalu.
- Dla mnie to była akcja pt. "Nastraszymy tych, którzy organizują spotkania Strajku Przedsiębiorców". Wg mnie jest to naruszenie autonomii zebrań partyjnych osób, które chcą zmian na drodze demokratycznej – wyjaśnił szef akcji strajkowej, który twierdzi, że impreza w klubie była spotkaniem związanych z nim działaczy, a nie klasyczną dyskoteką.
- Policja podjęła interwencję w asyście inspekcji sanitarnej wobec lokalu, który nie stosował się do obostrzeń związanych z pandemią. Na ten moment nie odnosimy się do filmików internetowych. Zazwyczaj są one wyrwane z kontekstu i nie przedstawiają obrazu całości sytuacji – odpowiada oficer prasowy policji w Świebodzinie, młodszy aspirant Marcin Ruciński.
Jak dodaje, zwierzchnicy lokalnej policji nie wykluczają skierowania sprawy do kolejnych organów.
- Dopiero po analizie dostępnych materiałów zostaną podjęte decyzje co do dalszych kroków prawnych oraz skierowania wniosku do prokuratury – podkreślił.
Podjęliśmy próbę kontaktu z poszkodowanym muzykiem, który posługuje się pseudonimem DJ Matey, jednak usłyszeliśmy od właścicieli klubu, że mężczyzna nie chce teraz rozmawiać z mediami. W poniedziałek ma on poddać się badaniu lekarskiemu. Dowiedzieliśmy się także, że nie wyklucza wniesienia skargi w związku z pobiciem i uszkodzeniem laptopa.
W poniedziałek przedstawiciele Strajku Przedsiębiorców skierowali pismo do Biura Spraw Wewnętrznych Policji, w którym oskarżają świebodzińskich funkcjonariuszy o nadużycie siły i stosowanie przemocy.
Bunt przedsiębiorców, organizowany pod hasłem "otwieraMY", rozpoczął się tydzień temu. W reakcji na to policja odwiedza otwarte lokale, informując ich właścicieli o odpowiedzialności karnej za narażenie życia i zdrowia, co jest zagrożone nawet ośmioma latami więzienia. Premier Mateusz Morawiecki, komentując zryw, podkreślił, że niektóre branże musiały zostać zamknięte ze względu na roznoszenie się koronawirusa.