Oblaci starają się wydzielić część Świętokrzyskiego Parku Narodowego już od lat 90. Zakonnicy początkowo domagali się przekazania im 5 ha ziemi na szczycie Łysej Góry. Dzięki temu mogliby organizować odpusty i przyjmować pielgrzymów - informuje Gazeta.pl za portalem Oko.press.
Zakonnicy uważają się za prawnych właścicieli
O. Paweł Gomulak OMI, koordynator medialny Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów MN, argumentuje, że zakon stara się odzyskać budynki klasztorne odebrane Kościołowi w czasach zaboru rosyjskiego. Zakonnik tłumaczy, że w czasach międzywojennych znajdowało się w nich najpierw więzienie, a od 1936 roku część zabudowań trafiła w ręce Misjonarzom Oblatom Maryi Niepokalanej, którzy "podnieśli je z całkowitej ruiny".
- Od 1991 roku nieustannie dążymy do odzyskania pozostałej części klasztoru, aby kompleks najstarszego sanktuarium narodowego mógł funkcjonować w sposób normalny - zarówno dla pielgrzymów, jak i turystów - tłumaczy o. Paweł Gomulak OMI, cytowany przez portal Gazeta.pl.
Z argumentami zakonników zgodziło się ówczesne Ministerstwo Środowiska z Michałem Wosiem, który w 2020 roku pełnił funkcję sekretarza stanu w resorcie. MŚ zaproponowało zmniejszenie terenu oddanego zakonnikom. Okoliczny las miałby zostać włączony do granic Świętokrzyskiego PN.
Tuż przed odwołaniem Michał Woś zdążył jednak opublikować nowe rozporządzenie. Dokument przewidywał przyznanie zakonnikom 1,35 ha terenu obok Klasztoru Misjonarzy Oblatów na Świętym Krzyżu. Około 62 ha lasu natomiast trafiłoby do granic ŚPN. Rozporządzenie weszło w życie pod koniec grudnia.
Dyrektor Parku nie widzi zagrożenia
Rządową propozycję krytycznie ocenił szereg organizacji pozarządowych: Komitet Biologii Środowiskowej Polskiej Akademii Nauk, Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk, Rada Naukowa Świętokrzyskiego Parku Narodowego, Państwowa Rada Ochrony Przyrody, a ostatnio w ramach procedowania dokumentu sejmowa komisja prawnicza.
Przeciwko takiemu rozwiązaniu sprawy sprzeciw zgłosili ekolodzy. Argumentowali, że wyłączenie nawet małej części terenu z jurysdykcji ŚPN będzie zagrażać przyrodzie. Ekolog i prezes Stowarzyszenia MOST Łukasz Misiuna w komentarzu dla Oko.press wskazał, że na tym terenie żyje m.in. kilkadziesiąt gatunków chronionych prawem.
Oświadczenie w tej sprawie wydał już Dyrektor Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Jan Reklewski podkreślił, że cały teren należący do Oblatów jest objęty ochroną krajobrazową. W jego ocenie ten teren "nie posiada istotnej wartości przyrodniczej". Wynika tak z dokumentacji na potrzeby planu ochrony wykonanej w latach 2012-2015.
"Inwentaryzacja przyrodnicza, wykonana na potrzeby tego projektu, nie wykazała istotnych wartości przyrodniczych dla przedmiotowego obszaru. Podkreślam, że dokumentacja ta powstała, zanim do ŚPN przybył dyrektor, jak sugerują media, 'przychylny Oblatom'" - czytamy w oświadczeniu Jana Reklewskiego.
W swoim oświadczeniu dyrektor podkreśla, że od kwestii budynków Św. Krzyża znacznie ważniejszymi kwestiami są m.in. ratowanie populacji modrzewia polskiego na Chełmowej Górze, czy walka z inwazyjnymi gatunkami obcymi.
Kompleks turystyczno-pielgrzymkowy? Zakonnicy zaprzeczają
Decyzji rządzących nie zmienił również petycja wzywająca do "zaprzestania bezprawnych działań wobec ŚPN". Podpisało się pod nią 38 tysięcy osób. We wrześniu 2021 roku do premiera Mateusza Morawieckiego w tej sprawie wysłano apel, a samą sprawą zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli. Prośbę o interwencję wysłano też do papieża Franciszka.
Łukasz Misiuna w komentarzu dla Oko.press podał, że wartość dwóch z trzech działek, które uzyskają Oblaci, wynosi 5,5 mln złotych. Taką informację przekazała mu dyrekcja ŚPN. Aktywista alarmował, że zakonnicy planują zbudować na tym terenie centrum turystyczno-pielgrzymkowe. Informację zdementowali przedstawiciele zakonu.
- Oblaci nie planują budowy centrum pielgrzymkowo-turystycznego, bowiem budynki klasztorne, które staramy się odzyskać jako przedstawiciele Kościoła katolickiego, który zresztą je wybudował - są zabytkiem. Nie ma zatem mowy o budowie czegokolwiek w tym miejscu - informuje o. Paweł Gomulak OMI, cytowany przez portal Gazeta.pl.