Nie żyje John Barnett, który przez 32 lata pracował dla Boeinga, aż do emerytury, na którą przeszedł w 2017 r. Przyjechał do Charleston w Karolinie Południowej, aby złożyć kolejne zeznania ws. nieprawidłowości w koncernie Boeinga.
Gdy w ubiegłą sobotę nie pojawił się na przesłuchaniu, przeszukano hotel, w którym się zatrzymał. Barnetta znaleziono martwego w jego samochodzie na hotelowym parkingu. Jak informują zachodnie media, koroner wstępnie wykluczył, by do śmierci miały przyczynić się osoby trzecie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sygnalista ujawniał nieprawidłowości w Boeingu
Barnett był m.in. kierownikiem ds. jakości w programie Boeinga 787 Dreamliner. Po odejściu z firmy rozpoczął kampanię, w której ujawnił, że pracownicy pod presją montowali niespełniające norm części. Koncern zaprzeczał podnoszonym przez jego zarzutom, ale dochodzenie Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) potwierdziło niektóre z nich.
Barnett był w trakcie składania zeznań w procesie wytoczonym przez sygnalistów Boeingowi. Oskarżał firmę o naruszanie jego wizerunku, podważanie kompetencji i stawianie przeszkód w karierze z powodu zastrzeżeń, które wcześniej zgłaszał kierownictwu firmy.
Kolejne problemy. Boeing pod lupą Departamentu Sprawiedliwości
Boeing znalazł się na cenzurowanym po dwóch katastrofach samolotów Boeing 737 MAX 8, do których doszło w październiku 2018 r. w Indonezji i w marcu 2019 r. w Etiopii. Zginęło łącznie 346 osób. Prowadzone oficjalne dochodzenia i dziennikarskie śledztwa ujawniły liczne nieprawidłowości, do jakich dochodziło w procesie produkcji i certyfikacji samolotów.
Koncern od tamtej pory próbował odbudować zaufanie zarówno do swojego produktu, jak i do jakości oraz przestrzegania procedur. W styczniu 2024 r. podczas rejsu linii Alaska Airlines w trakcie lotu oderwał się panel kadłuba z wyjściem awaryjnym. Samolot bezpiecznie wylądował, Inspektorzy NTSB stwierdzili, że brakowało czterech śrub zabezpieczających panel.
Nie było ofiar, ponieważ w konfiguracji miejsc w samolocie dla B737 MAX 9 nie są one używane. W takich sytuacjach producent dezaktywuje je fabrycznie i od wewnątrz są one niewidoczne. Dodatkowe drzwi są w pełni funkcjonalne w konfiguracjach B737 MAX 9 dla co najmniej 215 pasażerów.
Jak pisał "Financial Times" incydent w samolocie Alaska Airlines wydarzył się na dwa dni przed końcem trzyletniego okresu próby po stwierdzonych nieprawidłowościach w związku z katastrofami B737 MAX 8.
Kilka dni temu Jennifer Homendy, przewodnicząca Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) zeznając, poskarżyła się na brak współpracy z Boeingiem. Również Departament Sprawiedliwości prowadzi dochodzenie w tej sprawie.
- Boeing nie dostarczył nam dokumentów i informacji, o które prosiliśmy wielokrotnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Są dwie opcje. Albo istnieją, a my ich nie mamy, albo nie istnieją - powiedziała szefowa NTSB.
Dodała, że jeśli prawdziwa jest druga opcja, to "budzi obawy dotyczące zapewnienia jakości, systemów zarządzania bezpieczeństwem i jakością w Boeingu". Podkreśliła, że wbrew prawu byłoby dokonywanie przez mechanika jakichkolwiek znaczących prac naprawczych bez odnotowania szczegółowo tego, co zostało zrobione.
"The Seattle Times" donosił, że manipulacji przy "zaślepce" drzwi dokonano, aby umożliwić naprawienie sąsiedniego elementu mechanikom z firmy dostawcy Spirit AeroSystems. "Następnie mechanicy Boeinga nieprawidłowo zamknęli drzwi, pomijając cztery kluczowe śruby mocujące, które zapobiegłyby eksplozji podczas lotu" - czytamy.
Dziennik cytuje oświadczenie Boeinga, wydane po zeznaniach Homendy. "W odniesieniu do dokumentacji, gdyby usunięcie zatyczki drzwi było nieudokumentowane, nie byłoby żadnej dokumentacji do udostępnienia" - podkreślając, że Boeing użył "pośredniego, ale sprecyzowanego sformułowania".
Reakcja na kursie akcji Boeinga
Tylko w ostatnich pięciu dniach kurs akcji koncernu Boeinga na Wall Street spadł o prawie 3,5 proc. do poziomu ponad 192 dol. W poniedziałek zanotowano największy w tym okresie spadek.
oprac. Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl