Kaznowska podkreśliła, że miasto może zostać zmuszone do wyłączenia oświetlenia z powodu drastycznego wzrostu cen prądu. W 2023 r. stolica może zapłacić nawet 0,5 mld zł więcej.
Wiceprezydent obawia się również, czy nie zabraknie samego prądu. – Warszawa to w dużej mierze ciepło sieciowe, dostarczane do domów, szpitali, szkół. Pytanie, czy tego ciepła wystarczy. Za bezpieczeństwo energetyczne odpowiada rząd. Samorządy są tej energii jedynie odbiorcą – podkreśliła.
W podobnym tonie wypowiadał się dla PortaluSamorzadowego.pl prezydent Bytomia Mariusz Wołosz. - Przygotowuję się zawsze na bardzo czarne scenariusze. Planujemy różne ruchy finansowe, które pozwolą nam utrzymać płynność finansową do końca roku, bo dwa ostatnie miesiące mogą być naprawdę bardzo trudne - stwierdził.
Warszawa jak Berlin
Polskie miasta, mogą w celu obniżenia rachunków, decydować się na podobne ruchy, co niemieckie. Galopująca inflacja skłoniła tamtejsze samorządy do radykalnych kroków. Włodarze Kolonii zrezygnowali z oświetlenia reprezentacyjnych miejskich budynków, w tym słynnej na cały świat katedry. Lampy podświetlające zabytki zostaną wyłączone o godz. 23:00, a jesienią już o 22:00.
Podobnie jest w Berlinie, gdzie tymczasowo nie będzie nocnej iluminacji m.in. katedry, Kościoła Pokoju czy kolumny Zwycięstwa.