- Kilka sekund. Tyle powinna zająć służbie ochrony reakcja. Tu trwało to za długo. Ponad minuta od ataku do obezwładnienia napastnika – ocenia sytuację z Gdańska Marcin Pyclik, prezes Polskiej Izby Ochrony. Czy firma zabezpieczająca wieczór WOŚP w Gdańsku popełniła błędy? To oceni prokuratura. Czy zabezpieczanie powinno być lepsze? Z całą pewnością, skoro doszło do ataku. Prezes Marcin Pyclik podkreśla, że na ochronie nie można oszczędzać. Na rynku pełno jest jednak firm, które bez oszczędzania na ludziach nie mogą istnieć.
Katarzyna Duda od blisko trzech lat tworzy raporty dot. pracy ochroniarzy i pielęgniarek pt. "Outsourcing usług ochrony oraz utrzymania czystości w instytucjach publicznych". Spotykała się z ochroniarzami zarabiającymi po kilka złotych i salowymi z niewiele większymi pensjami.
Badała, jak pracuje się ludziom w instytucjach publicznych: urzędach i szpitalach. Doskonale wie, że ochroniarzom wcale nie jest lekko. Na głowie mają wiele obowiązków, często są w wieku emerytalnym lub nie mają przygotowania fizycznego. Trudno w takich warunkach chronić.
Jak wynika z danych Sedlak&Sedlak, ochroniarze w Polsce zwykle mogą liczyć na około 2 tys. zł zarobków. To jednak mediana pensji - połowa pracowników nie dostaje nawet takiej kwoty, druga połowa zarabia więcej. Wskaźniki podbijają jednak na przykład ochroniarze w konwojach - wyposażeni w broń, odpowiednio szkoleni. Oni zarabiają więcej. Typowy ochroniarz w urzędzie, biurze lub szpitalu nie może liczyć na taką stawkę.
Choć od dawna obowiązuje minimalna stawka godzinowa, to… przedsiębiorcy kombinują jak mogą. Państwowa Inspekcja Pracy od blisko dwóch lat alarmuje, że niektórzy pracodawcy niby płacą minimalną, ale pobierają dodatkowe opłaty. I w ten sposób zarobki nie mają nic wspólnego z minimum. A to odbierają za wynajem munduru, a to za ogrzewanie stróżówki. Na liście jest wszystko, co nieuczciwym przyjdzie do głowy. To oczywiste nadużycia, ale Inspekcja Pracy wszystkich nie wyłapuje.
Stawki to jedno. Drugą kwestią sa warunki. Katarzyna Duda w rozmowie z money.pl tłumaczyła jak wyglądają realia pracy sporej grupy ochroniarzy.
- Standardem jest, że ochroniarz pełni równocześnie funkcję portiera i szatniarza, lub pracownika informacji, czy przewodnika po instytucji. Ten model jest najczęściej spotykany. Zdarza się im powierzać również prace konserwacyjne, drobne naprawy i koszenie trawy. Tak więc ochroniarz wykonuje całe spektrum zadań na rzecz instytucji w czasie, w którym powinien pełnić swoje podstawowe zadanie, czyli ochronę osób i mienia. Gdy jest zajęty wydawaniem kluczy czy okryć, traci pełną kontrolę nad otoczeniem - mówiła.
W jednym z raportów przypomina historię pracownika ochrony jednego z urzędów wojewódzkich. Gdy pracował w szpitalu, bywał zmuszany do pomocy w znoszeniu zwłok. Bez odpowiedniego przygotowania, bez sprzętu. Po prostu pomagał.
- Czasami ciężko to sobie wyobrazić, ale ci ludzie pracują za mniej niż połowa pensji minimalnej. Żeby ją osiągnąć, ochroniarze często pracują dwa razy więcej. Wtedy ze 160 przepracowanych godzin robi się 320. Niektórzy, by dobić do pensji minimalnej, muszą brać na barki nawet trzykrotność normalnego wymiaru pracy. Pracują tak, żeby móc przeżyć.
- 165 godzin bez przerwy. Tydzień, ciągiem. Osób, które przepracowały kilka dni bez wytchnienia, było więcej. Firma nie zorganizowała zastępstwa, ludzie po prostu musieli pracować. Czasami z jednej pracy biegli do drugiej, by na szybko coś zarobić i kupić jedzenie. Bo poprzedni pracodawca nie zapłacił - opowiadała Duda.
Jak tłumaczyła money.pl, w portierniach, w stróżówkach, w małych kanciapach toczy się całe życie, także rodzinne. - Ochroniarzy odwiedzają tam całe rodziny, dzieci przychodzą rozmawiać, żony się przytulić. Nie wyobraża pan sobie, ile tam spotkałam zwierząt. Samotni nie mieli serca zostawiać zwierzaków na kilka dni w domu. Wolą wziąć je do pracy. Tak walczą z samotnością - mówiła. I zwracała uwagę na jeden z problemów ochroniarzy, czyli przepracowanie.
- Ochroniarze notorycznie są niewyspani, zmęczeni. Wracają do domu i mają problemy z odpoczywaniem. Nauczyli się żyć w gotowości. W tej branży dni wolne nazywa się dniami "wyspanymi". Po kilku dniach w pracy przychodzi wolne. I przesypia się je w całości. Na regenerację potrzeba więcej czasu przy takim trybie pracy, przy niespokojnym śnie. A później wraca się na dyżur. I tak w kółko - mówiła.