- Szczepienia się dobrem wspólnym, powinny być traktowane ze szczególną troską i nie ma zgody na arbitralne decyzje, które skutkują tym, że pojawia się poczucie, iż istnieje jakaś uprzywilejowana grupa – powiedział w piątek podczas konferencji minister zdrowia Adam Niedzielski.
- Sprawdzimy, ile szczepionek było dla medyków. Przeanalizujemy, czy osoby, które zostały zaszczepione poza personelem, zostały zaszczepione w ramach wykorzystywania nadwyżek. Jeżeli oczekiwania nie będą spełnione, mam nadzieje, że rektor WUM wyciąganie konsekwencje wobec osób, które podjęły takie decyzje – podkreślił Niedzielski.
Minister dodał, że taką karą może być np. niewypłacenie środków osobom, które przeprowadzały szczepienia z naruszeniem zasad dotyczących kolejności.
Tak brzmi oficjalny komentarz przedstawicieli rządu do doniesień, według których w siedzibie Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego mieli być szczepieni m.in. były premier Leszek Miller i artystka Krystyna Janda. Zgodnie z przyjętymi procedurami w tym momencie powinny być szczepione wyłącznie osoby, z grupy "0", czyli medycy.
Niedzielski zaznaczył, że możliwe są pewne odstępstwa w sytuacji, gdy szczepionka została wyciągnięta z lodówki i traci ważność. Jeżeli nie ma osoby, dla której została przeznaczona szczepionka, wtedy należy zaszczepić np. członka rodziny lekarza lub pacjenta w szpitalu, którego stan zdrowia pozwala na szczepienie.
- Doszło do nadużyć. Nie przejdziemy koło tego obojętnie - podsumował Niedzielski.
Z kolei szef kancelarii premiera Michał Dworczyk przypomniał, że w poniedziałek zostanie wydanych blisko 200 tys. dawek szczepionek do szpitali węzłowych. Tego samego dnia do Polski zostanie przywieziona kolejna seria 300 tys. szczepionek, które później dystrybuować będzie Agencja Rezerw Materiałowych.