Przywódca Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinping zadeklarował, że będzie promować polskie towary rolno-spożywcze poprzez "tworzenie mechanizmów współpracy" pomiędzy regionami. Słowa te padły przy okazji rozmów z prezydentem Andrzejem Dudą, dotyczących ewentualnego sprowadzenia do Polski chińskich szczepionek przeciw COVID-19.
Minister Krzysztof Szczerski z Kancelarii Prezydenta potwierdził, że kwestia takich zakupów "będzie przedmiotem dalszych ustaleń na poziomie międzyrządowym".
- W tym momencie jest więcej publicystyki niż faktycznego otwarcia nowych ścieżek – komentuje dla money.pl Janusz Piechociński, były wicepremier, szef Izby Przemysłowo-Handlowej Polska-Azja.
Przypomnijmy, w Chinach opracowano cztery szczepionki przeciwko COVID-19, które zostały już zatwierdzone do użycia w tym kraju. Nie oznacza to jednak, że Polacy dostaną dostęp do leku z dnia na dzień.
- Dopóki lek nie będzie miał polskiego dopuszczenia, to w obecnym stanie prawnym kontener z takim produktem zostałby zatrzymany do wyjaśnienia przez służby fitosanitarne. Chyba że rząd wyrazi inną wolę. W tym momencie nie ma innego wyjścia – zaznacza Piechociński.
Potwierdzają to środowe słowa ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. - Nie znam żadnych wyników badań, które dopuszczałyby do obrotu chińską szczepionkę przeciw koronawirusowi, więc na tę chwilę nie rekomenduję jej stosowania - powiedział szef resortu. Dodał, że nie zapadła żadna decyzja w sprawie ewentualnego zakupu przez Polskę chińskich szczepionek.
Szczepionki z Chin to nie wszystko
Szczepionki mogłyby być jednak tylko częścią porozumienia, które szerzej otworzyłoby drzwi polskim biznesom do Chin.
Choć handel z Chinami może się przeciętnemu Polakowi kojarzyć przede wszystkim z platformą AliExpress, to w rzeczywistości ogromna, ale mocno chwiejna machina.
Chiny są nie od dziś drugim po Niemczech największym partnerem dla Polski. Miesięcznie kontenerami trafiają do nas towary, których wartość szacuje się na ok. 10 mld zł. Ale potencjał w tym rynku wciąż drzemie olbrzymi.
Polska też jest coraz ważniejsza z punktu widzenia Pekinu. W ubiegłym roku w ujęciu krajowym byliśmy trzecim (wyprzedziły nas Wietnam i Turcja) kontrahentem, z którym wymiana rosła najszybciej (średnio o 13 proc. w porównaniu rok do roku).
Gospodarka eksportem stoi. Pomogły "polskie hity"
Polska kupuje z Chin m.in. części, maszyny i urządzenia mechaniczne czy materiały i artykuły włókiennicze. Jeśli chodzi o towary eksportowane do Chin, w pierwszej trójce znajdują się: maszyny i urządzenia mechaniczne, metale nieszlachetne oraz tworzywa sztuczne.
Kilka lat temu prawdziwym hitem eksportowym okazała się polska wieprzowina, choć i ta ekspansja napotkała problemy w związku z wprowadzonymi barierami handlowymi. Obecnie polskie produkty wprawdzie płyną do Chin, ale jest to raczej wąski strumyczek. Roczna wartość całego eksportu wynosi 800 mln zł. I o poszerzenie tego strumyka trwa walka.
Na początku lutego resort rolnictwa poinformował na swojej stronie internetowej o podpisaniu dokumentów z Generalną Administracją Celną Chin, z których wynika, że na rynek chiński trafią polska mąka i produkty mleczne z przeznaczeniem na pasze.
- Ten krok ma bardzo duże znaczenie, jeśli chodzi o naszych przedsiębiorców, którzy są zainteresowani eksportem żywności na rynek chiński. Mówimy tu o możliwości w uzyskaniu dostępu do tak dużego rynku – mówi money.pl Jerzy Borucki, współwłaściciel Polmleku.
Polska bramą do Europy
Mówiąc "rynek", trzeba tu wskazać m.in. na kwestie demograficzne. Chiny to ponad 1 mld 393 mln mieszkańców, kraj mocno agrarny, ale z powiększającą się klasą średnią, która wynosi ok. 300 mln osób. Właśnie w nich ze swoimi produktami celować chcą polscy wytwórcy.
- Obie strony już od dawno policzyły sobie, że te relacje się opłacają. Mamy wielu potencjalnych eksporterów, którzy nie mają zasobów, aby zadomowić się na chińskim rynku - podsumowuje Janusz Piechociński.
- Tym, co dziś zniechęca polskie firmy przed ekspansją w tym kierunku, są koszty i logistyka. Jest tak, że statek z towarem płynie 60 dni, a pieniądze przychodzą po 90. Dla mniejszych firm oznacza to zamrożenie gotówki. Sytuacja, w której Chińczyk zapłaci Polakowi przed wyruszeniem kontenera, wydaje się niuansem, ale robi kolosalną różnicę – dodaje.
Polska z uwagi na swoje położenie jest dziś bramą dla chińskich towarów. Mówiąc ściślej, tą bramą są Małaszewicze (w województwie lubelskim), przez które drogą kolejową transportowane są różne dobra do Europy. Są plany, aby ten "suchy" port przebudować. Według danych Centre for Economics and Business Research (CEBR) na realizacji tego projektu PKB Polski do 2040 roku może zyskać dodatkowo 48 mld dol.