Przed tygodniem Wielospecjalistyczny Szpital Wojewódzki w Gorzowie Wielkopolskim zaapelował do Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce o pomoc przy opiece nad pacjentami zakażonymi koronawirusem. W szpitalach w całym kraju brakuje rąk do pracy, ale sytuacja w Gorzowie Wlkp. stała się szczególnie trudna po tym, jak wojewoda lubuski zadecydował o ewakuacji pensjonariuszy Domu Pomocy Społecznej Dom Kombatanta w Zielonej Górze.
- Na oddział zakaźny niemal jednorazowo trafiło 67 osób. Większość z nich to osoby niesamodzielne, które wymagają pomocy w tak prozaicznych czynnościach jak jedzenie i picie – powiedziała w rozmowie z money.pl Agnieszka Wiśniewska z gorzowskiego szpitala.
Sytuację utrudniało to, że kilkudziesięciu pracowników szpitala zostało skierowanych na kwarantannę z powodu zakażenia koronawirusem lub podejrzenia zakażenia.
Chcąc zapobiec najgorszemu scenariuszowi – brakowi personelu, szpital wystosował apel do Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych z prośbą o pomoc w zapewnieniu opieki pielęgnacyjnej zakażonym pacjentom.
- Siostrom, które zdecydują się pomóc w opiece i pielęgnacji pacjentów z COVID szpital oferuje całodobowe wyżywienie, zakwaterowanie oraz wynagrodzenie stanowiskowe powiększone o 20 proc. w stosunku do obowiązującej w szpitalu stawki – czytamy na stronie szpitala.
Wszyscy zatrudnieni na oddziale zakaźnym otrzymują wyższe wynagrodzenie
Ta oferta została skrytykowana przez Iwonę Borchulską z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
- To znaczy, że pielęgniarek już brakuje. Rozumiem, że siostry zakonne mają wyższą wartość niż pielęgniarki pracujące w tym szpitalu – powiedziała w programie Newsroom WP. - Oczywiście, że jesteśmy zbulwersowane tą sytuacją.
Agnieszka Wiśniewska wyjaśnia w rozmowie z money.pl, że doszło do nieporozumienia. Szpital nie poszukuje wykwalifikowanych pielęgniarek, lecz osób, które będą wykonywały pracę zbliżoną do opiekuna medycznego.
- Potrzebujemy osób, które będą wykonywały czynności pielęgnacyjne związane z karmieniem czy pojeniem pacjentów – mówi.
Czy mimo wszystko oferowanie zakonnicom wyższego wynagrodzenia niż otrzymują osoby zatrudnione na stałe nie jest faworyzowaniem ich? Agnieszka Wiśniewska przekonuje, że zarzut jest chybiony, gdyż każdy pracownik szpitala, który wykonuje swoją pracę na oddziale zakaźnym, otrzymuje podwyższoną stawkę przewidzianą dla określonego stanowiska pracy.
Świeccy odpowiedzieli na apel
Pytamy o odzew na apel szpitala. Nasza rozmówczyni przyznaje, że do tej pory zgłosiła się jedna zakonnica, ale nie podjęła obowiązków, gdyż została skierowana na kwarantannę. Za to zgłosiło się kilka osób świeckich, spośród których szpital podpisał umowę z siedmiorgiem kandydatów.
- Nie jest tak, że weźmiemy każdego "z ulicy". Pytaliśmy o umiejętności, doświadczenie w opiece nad osobami starszymi i chorymi – wyjaśnia Wiśniewska.
Z wybranymi osobami szpital podpisał umowy cywilnoprawne. Nasza rozmówczyni wyjaśnia, że umowy o pracę nie były rozważane, gdyż szpital nie szuka pracowników na stałe, a jedynie na czas, kiedy potrzebna jest dodatkowa obsada.