W sobotnim finale Ligi Mistrzów głównym rozjemcą był Szymon Marciniak. Polski sędzia spełnił tym samym jedno z największych marzeń piłkarskich arbitrów – poprowadził najważniejszy mecz europejskiej piłki klubowej. To ukoronowanie ostatnich miesięcy Polaka. Wcześniej bowiem sędziował w finale Mistrzostw Świata w Katarze oraz został uznany za najlepszego sędziego 2022 r. przez Międzynarodową Federację Historyków i Statystyków Futbolu (IFFHS).
Szymon Marciniak pozwie "Nigdy Więcej"?
Jednak o mały włos, a finał LM mógł mu przejść koło nosa. Stowarzyszenie "Nigdy Więcej", walczące z faszyzmem i ksenofobią, nagłośniło bowiem udział Szymona Marciniaka w wydarzeniu Everest, współorganizowanym przez lidera Konfederacji Sławomira Mentzena. Sprawą zajęła się UEFA, jednak europejska federacja piłkarska ostatecznie dopuściła Polaka do sędziowania meczu.
Sędzia, choć przesłał do "Nigdy Więcej" oświadczenie, w którym odciął się od "przejawów rasizmu, antysemityzmu i braku tolerancji", to jednak nadal może wytoczyć działał przeciwko Stowarzyszeniu. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", wciąż nie jest wykluczony pozew Szymona Marciniaka w tej sprawie. Jednak adwokat dr Radosław Kwaśnicki, mecenas sędziego, odmówił komentarza w tej sprawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O tym scenariuszu informował portal i.pl w dniu decyzji UEFA. Wtedy jednak przedstawiciele Stowarzyszenia dementowali te doniesienia i powoływali się na swoje rozmowy z prawnikiem sędziego.
"To byłby samobój"
W rozmowie z "Rz" współzałożyciel "Nigdy Więcej" prof. Rafał Pankowski podkreślił, że organizacja nie wysłała pisma do UEFA, lecz ograniczyła się do informacji na swojej stronie. Zapewnił też, że nie oczekiwała odsunięcia Polaka od finału, a wręcz zaangażowała się w wyjaśnienie sprawy na korzyść sędziego. Ocenił też, że pozew byłby dla Szymona Marciniaka "samobójem".
– Wydał oświadczenie, w którym odciął się od skrajnie prawicowych poglądów. Nagle kilkanaście dni później miałby wysłać sygnał, że jednak nie zgadza się z własnym oświadczeniem? – stwierdził prof. Rafał Pankowski w rozmowie z "Rz".