W najnowszym rankingu 100 najbogatszych Polaków miesięcznika "Forbes" Tomasz Biernacki znalazł się na drugim miejscu. Ustępuje jedynie Michałowi Sołowowi. Obecnie majątek właściciela Dino to już 13,4 mld zł. Wyprzedza nie tylko Sebastiana i Dominikę Kulczyków, właścicieli CD Projekt czy Rafała Brzoskę, ale także magnata medialnego Zygmunta Solorz-Żaka.
Od powyższych miliarderów odróżnia go jedna zasadnicza rzecz – absolutna anonimowość. Dotąd „mistrzem kamuflażu” był Marek Piechocki, właściciel LPP (marki Reserved czy Cropp). Ten nie pokazuje swojej twarzy, ale udziela wywiadów. W pandemii nawet zaczął pojawiać się na konferencjach prasowych, ale nadal nie ujawniał swojego wizerunku.
Biernacki nie udzielił dotąd żadnego wywiadu, nie pokazał nigdy swojego zdjęcia, nie zabrał głosu w żadnej sprawie. Część biznesowego świata twierdziła nawet, że…. nie istnieje. Najbardziej medialne wydarzenie z życia miliardera to wypadek, jaki miał miejsce kilkanaście lat temu. Wówczas w Krotoszynie rozbiło się jego Ferrari F430. Kierowca auta miał 2 promile we krwi.
Właśnie w Krotoszynie założył firmę, tam też ma dom. Ma 47 lat. Z raportu jego giełdowej spółki wynika, że formalnie jako szef rady nadzorczej Dino… nie zarabia nic. W poprzednich latach wypłacał sobie symboliczne 5 tys. zł. I koniec. To wszystko, co wiadomo o drugim z najbogatszych Polaków.
Dużo więcej informacji jest o jego firmie. Dino podbija rynek małych sklepów. Ni to supermarket, ni to sklep osiedlowy. Coś pomiędzy. Kluczowe w jego rozwoju są lokalizacje. W przeciwieństwie do Biedronki czy Lidla placówki Dino stawiane są dosłownie po wsiach. Ważne by był do nich dobry dojazd, najlepiej ruchliwa droga. I tyle.
Choć w sumie sieć w styczniu liczyła 1496 sklepów, to ani jednej placówki nie było w Warszawie. W zasadzie jedyna obecności Dino w stolicy, to ta na Giełdzie Papierów Wartościowych. Tu spółka Biernackiego jest absolutnym hitem. Od debiutu w 2017 roku jej wycena zwiększyła się ponad 7-krotnie.
Kurs z początkowych 33,5 zł podskoczył do ponad 240 zł. A w rekordowym momencie przekroczył na chwilę nawet 300 zł. Biernackiemu, który ma ponad 50 proc. udziałów w spółce majątek pęczniej więc z miesiąca na miesiąc.
Co dalej? Dino stawia kolejne sklepy i inwestuje w fotowoltaikę. Ostatnio sieć poinformowała, że na terenie swoich centrów dystrybucyjnych oraz dachach 400 sklepów zamierza zamontować instalacje produkujące prąd z energii słonecznej. W sumie moc inwestycji wyniesie ok. 20 MW. Już teraz Dino produkuje ok. 13 MW.
A sieć, choć rośnie jak na drożdżach, inwestuje, stawia nowe sklepy, to jednocześnie cały czas zarabia. Tylko w 2019 roku jej zysk netto sięgnął ponad 410 mln zł. W 2020 zapewne wyniki będą jeszcze lepsze.
W świecie handlu Dino zadziwia jeszcze jednym wskaźnikiem – LfL, czyli like-for-like. Pokazuje on, jak rośnie sprzedaż w już istniejących sklepach: czy jest więcej klientów, czy wydają więcej na zakupy, czy wybierają droższe produkty. Po trzech kwartałach zeszłego roku wskaźnik LfL był na rekordowym poziomie i wynosił ponad 13 proc.
Biernacki jest więc nie tylko mistrzem kamuflażu, ale i pierwszym polskim mistrzem w handlu. Po upadłościach Marcpolu, Piotra i Pawła, Almy czy Bomi, wreszcie mamy rodzimą markę walczącą z Lidlem, Biedronką czy Carrefourem.