Napisanie testamentu nie jest sprawą bardzo skomplikowaną, ale też wymaga zastosowania kilku ważnych zasad. W przeciwnym razie dokument okaże się nieważny. Przykładowo, testament nie może być napisany na komputerze. Wydawałoby się, że w czasach, gdy już praktycznie nie piszemy ręcznie, wydruk jest czymś naturalnym, a jednak nie.
Bardzo nietypowy testament został sporządzony przez strażaka ze Śląska. Mężczyzna napisał, że jego majątek ma zostać podzielony pomiędzy "przyjaciół ze zdjęcia". Niestety, nie wskazał nazwisk w dokumencie, nie załączył też żadnej fotografii. W jego zakładowej szafce znaleziono jednak zdjęcie przedstawiające 11 kolegów z pracy. Jeden z nich uznał, że nie ma wątpliwości, że został powołany do spadku i wniósł do sądu o stwierdzenie nabycia spadku. O sprawie informuje "Rzeczpospolita".
Sąd Rejonowy w Rybniku uznał, że testament nie przesądza, kto tak naprawdę jest powołany do spadku i uznał, że do spadku powołani są bracia zmarłego (rodzice odrzucili spadek).
Sąd Apelacyjny nie chciał łatwo się poddać
Kolega z pracy wniósł apelację. Sąd Okręgowy w Gliwicach nabrał wątpliwości, czy można jednym ruchem skreślić wolę zmarłego, skoro z dużym stopniem prawdopodobieństwa można stwierdzić, że wiadomo, kogo miał na myśli.
Sąd Okręgowy był w swoich rozważaniach znacznie mniej "formalny" niż Sąd Rejonowy i był skłonny zasądzić spadek na rzecz kolegów-strażaków, ale dla jasności poprosił Sąd Najwyższy o zajęcia stanowiska.
Czy ruch ten okazał się pomocny? SN ani nie rozsądził jednoznacznie, czy zdjęcie nie załączone do testamentu jest dowodem wskazującym na to, kogo miał na myśli spadkodawca, ani nie powoduje, że należy je odrzucić. W uchwale zwrócił jedynie uwagę, że wykładni testamentu należy dokonywać z uwzględnieniem okoliczności jego sporządzenia. Wszelkie środki dowodowe mogą zostać wykorzystane do tego, by ustalić, jaka była rzeczywista wola spadkodawcy.